Moje miasto

W cieniu oskarżeń

Kto rządzi w Olsztynie?

Czesław Małkowski, odwołany w 2008 r. prezydent Olsztyna, znów kandyduje na to stanowisko. Czesław Małkowski, odwołany w 2008 r. prezydent Olsztyna, znów kandyduje na to stanowisko. Tomasz Waszczuk / PAP
Czy z okazji wyborów samorządowych znów głównym tematem w Olsztynie będzie seksafera?
Piotr Grzymowicz, obecny prezydent miasta, podczas inauguracji budowy zajezdni. Tramwaje to jego flagowa inwestycja.Przemysław Skrzydło/Agencja Gazeta Piotr Grzymowicz, obecny prezydent miasta, podczas inauguracji budowy zajezdni. Tramwaje to jego flagowa inwestycja.

Od kilku lat najważniejszymi politykami tego miasta są prezydent Piotr Grzymowicz i jego poprzednik, odwołany w referendum w 2008 r. Czesław Małkowski. Pierwszy zamknięty w sobie, pracowity, typ urzędnika. Mało wyrazisty. Drugi otwarty, serdeczny, z każdym zagada. A nawet więcej, wręczy kwiaty, pocałuje w rękę. Tyle że ciążą na nim oskarżenia o przestępstwa seksualne.

Obaj bezpartyjni, z przeszłością w SLD, wcześniej w PZPR. Dawniej współpracownicy, teraz rywale. Niewykluczone, że to między nimi, podobnie jak cztery lata temu, rozegra się w Olsztynie prezydencki pojedynek – w drugiej turze, bo żaden nie jest na tyle silny, by wygrać w pierwszej. Ich rywalizacja będzie dla Olsztyna oznaczać, że znów głównym tematem stanie się seksafera, która wstrząsnęła miastem 6 lat temu. W styczniu 2008 r. w „Rzeczpospolitej” pojawił się artykuł „Skandal w magistracie”. Podległa Małkowskiemu urzędniczka twierdziła, że prezydent ją zgwałcił. Z tekstu wynikało też, że inne pracownice są przez niego molestowane seksualnie. Afera przyniosła Olsztynowi krótkotrwałą, niechlubną sławę – to był czas, w którym o stolicy warmińsko-mazurskiego mówiła cała Polska. Prezydent wszystkiemu zaprzeczał, ale kilka miesięcy później został odwołany w referendum. Przedterminowe wybory wygrał Grzymowicz.

Ostatecznie prokuratura zarzuca Czesławowi Małkowskiemu dokonanie przestępstwa o charakterze seksualnym wobec czterech kobiet, w tym – gwałt na urzędniczce. Proces za zamkniętymi drzwiami trwa już 2 lata, przesłuchano ponad 160 osób.

„Wiem lepiej”

Grzymowicz był świetnym zastępcą Małkowskiego, ale jako prezydent radzi sobie gorzej. Ciągle zajęty, spędza w urzędzie kilkanaście godzin dziennie i nie ma czasu dla mieszkańców. Nie spotyka się z nimi, nie pyta o ich problemy. W efekcie większość olsztynian uważa, że prezydent ich nie słucha. Lokalna gazeta nadała mu przydomek „I tak wiem lepiej”.

Prezydent się nawet stara – założył blog, zorganizował konsultacje społeczne, uruchomił budżet obywatelski. W pewnym momencie postanowił współpracować z olsztyńskim ruchem miejskim Obywatele Kultury. Jego działacze w 2013 r. podpisali wspólną deklarację z prezydentem Grzymowiczem, że będą razem decydować o kierunkach kulturalnego rozwoju miasta. Szybko jednak prezydent złamał umowę. W uchwalonym dwa miesiące później budżecie okroił wydatki na kulturę i na powrót skupił się na tym, co wychodzi mu najlepiej, czyli na inwestycjach.

Ukończył kilka projektów rozpoczętych jeszcze za Małkowskiego, w śródmieściu powstał Park Centralny, otwarto też Aquasferę – centrum rekreacyjne, które wśród mieszkańców cieszy się ogromną popularnością. Ale w mieście panuje chaos inwestycyjny. Prezydent nie potrafi zarządzać ludźmi i delegować zadań. Wszystko chce robić sam, ale oczywiście sam nie jest w stanie wszystkiego upilnować. W efekcie tuż przed wyborami rozkopano kilka głównych ulic, bo zamknięta jeszcze w latach 60. linia tramwajowa uruchamiana jest na nowo. I cały Olsztyn stoi w korkach.

Te tramwaje to flagowa inwestycja Piotra Grzymowicza, a zarazem obiekt najczęstszych ataków opozycji. – Ludzie nie rozumieją, po co ten tramwaj, woleliby obwodnicę – mówi działaczka PO. W dodatku inwestycja ma ponad rok opóźnienia. Inne zarzuty to: brak porządnego stadionu i hali sportowej, a także – mniej konkretne – brak wizji. – Miasto powinno być lokalną metropolią, mieć lotnisko, obwodnicę, przemysł, a prezydent o to nie dba – mówi działacz PiS.

Olsztyn rzeczywiście nie jest miastem przemysłowym. Największym pracodawcą jest fabryka Michelin – jeden z najnowocześniejszych spośród 64 zakładów francuskiego producenta opon. Zatrudnionych jest tam ponad 4 tys. osób. To jedyne tak duże przedsiębiorstwo, nie tylko w mieście, ale i w całym regionie. Drugim największym pracodawcą jest powstały w 1999 r. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Uczelnia nie tylko daje zatrudnienie, ale i przyciąga studentów z całego regionu. Tyle że miasto niespecjalnie dysponuje miejscami pracy dla absolwentów.

Zarządzanie miastem utrudnia Grzymowiczowi brak porządnego zaplecza w radzie – wprowadził do niej tylko czterech swoich ludzi. Musi więc polegać na ponaddwukrotnie liczniejszej Platformie, z którą ma napięte relacje. PO coraz chętniej wypomina mu błędy, odcinając się od niepopularnego prezydenta.

Konkurent

Tymczasem gwiazda Małkowskiego nie gaśnie. Jego prezydenturę (od 2001 r.) olsztynianie wspominają jako czas festynów i zabaw. Potrafił organizować duże imprezy – gdy przez Olsztyn przejeżdżał Tour de Pologne, Małkowski zapraszał wszystkich mieszkańców, wyciągał uczniów ze szkół i ogłaszał święto. Uczestniczył we wszystkich wydarzeniach w mieście. A pracę w urzędzie brał na siebie jego zastępca Grzymowicz. Współpraca trwała do 2007 r., gdy Grzymowicz sprzeciwił się inwestycyjnym planom swojego szefa, za co został wyrzucony z ratusza.

Małkowski potrafił zaprzyjaźnić się z różnymi środowiskami. Gdy ktoś prosił go o pieniądze na organizację koncertu, wystawy, wydarzenia, to na ogół dostawał. Tyle że przychodził na dofinansowane przez siebie imprezy i ogłaszał, że wydarzenie jest jego zasługą. Bardzo dobrze żył z Kościołem. W niedziele chadzał na kilka mszy, jeździł do Watykanu, spotykał się z księżmi, dofinansowywał remonty w parafiach. Nieustanny festyn skończył się w 2008 r.

Ale już w 2010 r. Małkowski wrócił do walki o prezydenturę (ma do tego prawo, bo nie jest karany) i wygrał pierwszą turę. W drugiej o włos wyprzedził go Grzymowicz, którego wsparły wszystkie ugrupowania. Małkowski wszedł jedynie do rady miasta.

Układ sił

Ale wybory prezydenckie w Olsztynie, podobnie jak w wielu innych miastach, nie odzwierciedlają partyjnych preferencji mieszkańców. Zarówno w całym regionie, jak i w jego stolicy, od dekady wygrywa Platforma.

Warmińsko-mazurskie jest pod względem wyborczym specyficzne – to jedno z największych województw, ale mieszka tam zaledwie półtora miliona ludzi. Agitacja wyborcza jest więc trudniejsza, a frekwencja zwykle niższa niż w innych regionach. Mieszkańcy województwa to potomkowie powojennych przesiedleńców z różnych stron kraju, Litwy i Ukrainy – rodowitych Warmiaków i Mazurów została garstka. Ale ta różnorodność nie przekłada się na wyniki wyborów – w województwie zwykle zdecydowanie dominuje jedna partia, wspierana przez wiernego koalicjanta wygranych, PSL. Zanim zaczęła wygrywać Platforma, przez długie lata zdecydowaną przewagę miało SLD.

Region nie obfituje w pierwszoplanowych polityków, znanych i wpływowych jest kilku. Od dziesięciu lat z okręgu olsztyńskiego kandyduje były gdański opozycjonista Sławomir Rybicki, obecnie sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta. Janusz Cichoń, były prezydent Olsztyna, jest liczącym się wiceministrem finansów. Wojewódzkim tuzem jest też Ryszard Górecki, senator PO i rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. PSL reprezentuje tu Stanisław Żelichowski – minister środowiska w kilku rządach, a SLD – słynny sejmowy poliglota prof. Tadeusz Iwiński.

Ale najsilniejszym politykiem w województwie jest mało znany na scenie krajowej Jacek Protas – marszałek i szef regionalnych struktur Platformy. Dzięki mocnemu zapleczu w regionie wygrał w 2006 r. rywalizację o obie pełnione do dziś funkcje ze wspieranym przez Donalda Tuska radnym sejmiku Jarosławem Słomą. Ze względu na chłodne relacje z szefem PO Protas przez pewien czas współpracował z Grzegorzem Schetyną, ale ostatecznie nie włączył się do żadnej frakcji. Silna pozycja w regionie zapewnia mu niezależność i od ośmiu lat nikt nie był w stanie mu zagrozić.

Słabnąca potęga

Potęga Platformy w warmińsko-mazurskim ostatnio jednak słabnie. Wiosną zeszłego roku partia straciła Elbląg – drugie pod względem wielkości miasto w województwie. Mieszkańcy odwołali w referendum prezydenta i radę miasta, a przedterminowe wybory wygrał PiS. Wyniki eurowyborów pokazały, że przewaga PO nad PiS stopniała z 17 proc. w 2010 r. do 5 proc. Kłopoty ma też Jacek Protas. Hojnie dotowane z unijnych pieniędzy termy, zbudowane w Lidzbarku Warmińskim, jego rodzinnym mieście, są obiektem ataków całej opozycji – niedługo po rozpoczęciu budowy okazało się, że wodę w „zimnych” termach trzeba dogrzewać. Sprawą zajęło się CBA. Do wewnętrznych rozgrywek aferę wykorzystuje wojownicza posłanka PO Lidia Staroń, regionalna rywalka Protasa, nazwana kiedyś przez Tuska „Piterą Olsztyna”.

Choć w ostatnich latach PiS nadrobiło część strat do PO, nastroje w partii Kaczyńskiego są raczej minorowe. Wieloletnie trwanie w opozycji sprzyja wewnętrznym konfliktom. Partię osłabia lokalna rywalizacja posłów Jerzego Szmita i Iwony Arent. Ostatnio punkty zdobywa Arent – to ona kandyduje na prezydenta Olsztyna, choć szefem okręgu jest Szmit. W samym mieście marnie idzie współpraca PiS z Solidarną Polską – radna tej partii Elżbieta Wirska ogłosiła nawet w pewnym momencie start w wyborach prezydenckich przeciw Arent, by wymóc na PiS pierwsze miejsce na liście do rady miasta. Spór trwał długo, w końcu Wirska dopięła swego i dostała upragnioną „jedynkę”.

SLD w najlepszych latach miało w regionie poparcie sięgające 50 proc., a w 2000 r. Aleksandra Kwaśniewskiego poparło tu dwie trzecie głosujących. Ale niedługo potem partia zaczęła się kruszyć. W 2004 r. opuścili ją Małkowski i Grzymowicz – ówczesny prezydent Olsztyna i jego zastępca. A klęska w wyborach do Sejmu w 2005 r. otworzyła w warmińsko-mazurskim Sojuszu okres sporów i rozliczeń. Poparcie w województwie spadło do 10 proc., odeszło wielu działaczy. W samym Olsztynie z niemal sześciuset członków pozostało niespełna stu.

Czwórka w grze

Z czasów świetności Sojuszu w Olsztynie pozostali bezpartyjni Grzymowicz i Małkowski. Ale w wyborach prezydenckich liczyć się będzie jeszcze dwóch kandydatów – Anna Wasilewska z PO, radna sejmiku i zaufana współpracowniczka Protasa, oraz związany z SLD, ale startujący jako niezależny, Andrzej Ryński, który zaprosił na swoje listy m.in. kilku działaczy Obywateli Kultury i będzie chciał podebrać Małkowskiemu lewicowy elektorat. Jeśli okaże się wystarczająco skuteczny, ma szansę prześcignąć Małkowskiego. Wówczas Olsztyn ominie druga fala seksafery.

Jak to możliwe, że w sześć lat po sensacyjnym odwołaniu ze stanowiska Czesław Małkowski wciąż ma wysokie poparcie? Wielu ludzi nie uwierzyło w prawdziwość zarzutów. Niedługo po tym, jak wyprowadzono go z ratusza w kajdankach, w kilku kościołach odbyły się msze za oskarżonego prezydenta. On sam podkreśla, że długotrwały proces przeciwko niemu dowodzi, iż oskarżenia są kruche. Wielu ludzi uważa go za pokrzywdzonego, a on nadal przechadza się po ulicach i wita ze wszystkimi.

Polityka 45.2014 (2983) z dnia 04.11.2014; Portrety miast: OLSZTYN; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "W cieniu oskarżeń"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama