Świat

Zatarta granica

Misje humanitarne pod ostrzałem

19 sierpnia światowym dniem pomocy humanitarnej: pracownikom misji coraz trudniej zapewnić ochronę.

Nieprzypadkowo 19 sierpnia ogłoszono światowym dniem pomocy humanitarnej. Równo sześć lat temu terroryści zaatakowali bagdacką siedzibę misji ONZ i zabili jej szefa Sergio Vieira de Mello oraz 21 innych pracowników. Święto ma przypominać o światowych konfliktach i przybliżać problemy, z którymi borykają się pracownicy misji humanitarnych. Ale powinno też zmusić do refleksji nad smutną statystyką, mówiącą o tym, że przez ostatnie 10 lat liczba ofiar wśród pracowników organizacji humanitarnych wzrosła czterokrotnie. W zeszłym roku zginęło w sumie 122 pracowników organizacji. Dziesięć lat wcześniej takich przypadków było 36. Podobnie z porwaniami: w 2008 r. - 62 a w 1998 r. - 18, i z atakami na organizacje humanitarne: w zeszłym roku 155 , a dziesięć lat wcześniej tylko 27. Międzynarodowe flagi przestały być dla organizacji humanitarnych jakimkolwiek zabezpieczeniem. Przeciwnie - od czasu kiedy w 2001 r. Osama ibn Laden ogłosił, iż ONZ to narzędzie grzechu, bo dąży do zmiany struktur społeczeństw muzułmańskich, ekstremiści zaczęli utożsamiać pracowników humanitarnych z siłami Zachodu, z tymi samymi, z którymi przecież są w stanie wojny.

Giną pracownicy organizacji humanitarnych, zarówno ci przyjezdni, jak i miejscowi, którzy w opinii radykałów zdradzili swoje narody. Coraz trudniej zapewnić im ochronę, również dlatego, że dzisiejsze konflikty w niczym nie przypominają tych sprzed lat. W zapalnych miejscach częściej ścierają się uzbrojone bandy, na czele których stoją samozwańczy watażkowie. Nie wiadomo, z kim ustalać zasady, na jakich w danym kraju będzie działała misja humanitarna, ani też do kogo w razie niebezpieczeństwa zwrócić się o pomoc.

Poza tym w miejscach takich jak Afganistan czy Irak zacierają się granice między wojskiem a pracownikami humanitarnymi.

Reklama