13 grudnia 2002 r., kluczowe negocjacje Polski z UE ws. warunków, na jakich mamy wejść do Unii. Ówczesny premier Leszek Miller i jego ekipa biorą udział w kolejnych tego dnia rundach rozmów, głównie z Rasmussenem, który wtedy jest nie tylko duńskim premierem, ale także głównym negocjatorem ze strony UE (Dania przewodziła wówczas pracom Unii) warunków z nowymi krajami członkowskimi. Bój idzie m.in. o pieniądze (chcemy wyższych dopłat dla rolników, wyższych kwot mlecznych, a przede wszystkim zastrzyku euro bezpośrednio do budżetu). Pada ostatni polski postulat: uznanie kwalifikacji polskich pielęgniarek w całej UE. - Opowiadał mi to potem Rasmussen, jak to było z tymi pielęgniarkami. Wszyscy byliśmy już zmęczeni. Kiedy usłyszał postulat w sprawie pielęgniarek, mówi: dobrze, pójdę do nich [inni europejscy przywódcy obecni na szczycie w Kopenhadze - red.] i zapytam. Ponoć jak to usłyszeli, powiedzieli: „a co ten Miller znowu wymyślił?". Na to Rasmussen miał im odrzec: „a widzieliście kiedyś polską pielęgniarkę? Nie? A ja tak, i życzyłbym wam, że jak zachorujecie, byście znaleźli się w jej rękach" - wspomina dziś Leszek Miller.
Były premier uważa, że Rasmussen starał się wyjść naprzeciw oczekiwaniom Polski, za co był krytykowany przez innych europejskich przywódców. Ale z lektury gazet z tamtego czasu wynika, że tuż przed kopenhaskim szczytem prezentował dość sztywną postawę wobec oczekiwań kandydatów. 29 listopada 2002 r. (dwa tygodnie przed Kopenhagą) „Gazeta Wyborcza" pisze: „Premier przewodzącej Unii Danii zasugerował wczoraj, że kraje, które nie przyjmą oferowanych im warunków członkostwa do 13 grudnia, muszą się liczyć z koniecznością długiego czekania na następną szansę wejścia do UE" i jeszcze w tym samym artykule: „(.