Pakistan ma duże problemy: dziurę w budżecie państwowym, wojnę z terrorem i rzesze głodnych. Nowy rząd obiecał zmierzyć się z deficytem budżetowym, który właśnie osiągnął rekord dziesięciolecia: 11,586 mld dolarów. Subsydia na żywność i paliwo, plus wydatki na zbrojenia, przekroczyły dochody państwa. Rosnące rachunki za towary importowane zjadają rezerwy dewizowe, które wynoszą połowę tego, co w zeszłym roku. Za pogłębiający się deficyt handlowy odpowiedzialne są rekordowo wysokie koszty importu ropy i żywności (te ostatnie dwukrotnie wyższe niż rok temu). Polityczna i ekonomiczna niepewność odstraszyła inwestorów, którzy wyprzedali udziały i rupie. Do listy kłopotów niektórzy dorzucają korupcję i niegospodarność rządzących.
Podczas gdy wartość rupii spada, a rząd - w ramach dyscypliny fiskalnej - tnie subsydia i podwyższa wydatki na zbrojenia, do muzułmańskich teologów napływają desperackie zapytania. W niecodziennym oświadczeniu ogłoszonym podczas zgromadzenia na renomowanym uniwersytecie islamskim w Lahore, jeden z uczonych teologów oznajmił, że biedniejący Pakistańczycy szukają u kleryków religijnej wykładni samobójstwa. Fatwa, opinia wysokiego uczonego-teologa muzułmańskiego, potrzebna jest do wyjaśnienia każdej kontrowersji teologicznej. Uczony kleryk doradził, żeby pozbawieni nadziei wierni skupili się na modlitwie i zdobywaniu pieniędzy sposobami dozwolonymi przez islam. Wezwał także zamożne części społeczeństwa do przemyślenia hierarchii muzułmańskich obowiązków. W czasach kryzysu powinni raczej położyć nacisk na hojniejszą jałmużnę niż kosztowne pielgrzymki.
Krytycy zarzucają bowiem, że umra, nieobowiązkowa pielgrzymka do Mekki, stała się sposobem demonstrowania statusu, a nie spełnieniem religijnego obowiązku. W zeszłym roku ponad 2,5 mln muzułmanów odbyło "małą pielgrzymkę" do Arabii Saudyjskiej. Spośród nich 11 proc. to Pakistańczycy, którzy wydają duże sumy, także pieniędzy państwowych, na przeloty, zakwaterowanie i wyżywienie. W tym samym czasie coraz liczniejsze rzesze w kraju muszą rezygnować z jedynego posiłku dziennie - "o ile już nie rzucili się pod pociąg".
Razi to szczególnie, mówią krytycy, kiedy rząd sam nie może związać końca z końcem. Pakistan właśnie poprosił społeczność międzynarodową o finansowe wsparcie: Bank Światowy obiecał miliard dolarów, a w przyszłym miesiącu w Abu Zabi prezydent Ali Zardari ma poprosić o dalsze 100 mld. Nie wiadomo jeszcze, ile z tej zapomogi trafi do biednych, ile na łatanie dziury budżetowej, a ile na wydatki wojenne.