W ostatnich tygodniach posłowie PiS i Konfederacji oraz prawicowe media coraz częściej donoszą o odsyłaniu przez Niemcy do Polski tysięcy cudzoziemców. Politycy sugerują, że niemieckie służby zwożą na granicę duże grupy migrantów i porzucają ich w przygranicznych miejscowościach, co stwarzać ma zagrożenie dla mieszkańców. Pod koniec marca Robert Bąkiewicz powołał „Ruch Obrony Granic”, którego celem ma być „monitoring faktu przerzucania nielegalnych migrantów do Polski” i „blokowanie przejść granicznych”.
Prawica grzmi o wypychaniu migrantów
W protesty przeciwko rzekomemu zwożeniu migrantów do Polski zaangażowali się czołowi politycy PiS, klasycznie oskarżając rząd Donalda Tuska o bezradną akceptację polityki migracyjnej Berlina. „To niemiecka kanclerz zapraszała imigrantów, ale teraz oni mają być przerzucani do Polski. Na to nie może być zgody”, mówił Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej w Słubicach 29 marca. „Wiemy, że mamy do czynienia z jakimiś tajnymi rokowaniami między Niemcami a częścią państw, które z Niemcami graniczą, właśnie w sprawie przesyłania im tego, co – tak mówiąc najprostszym językiem – Niemcy sobie sami nabrali” – twierdził lider PiS.
Kilka tygodni wcześniej poseł tej partii Dariusz Matecki ostrzegał, że celem uruchomienia Centrum Dublińskiego w przygranicznym Eisenhüttenstadt (to ośrodek dla migrantów, którzy powinni być zawróceni do innych krajów Unii Europejskiej w ramach procedur dublińskich) jest odesłanie do Polski „nawet 70 tys.