1068. dzień wojny. Ukraina mogła uniknąć ataku? Ale którego? Rosja zawsze idzie po więcej
Ukraińskie drony dalekiego zasięgu po raz kolejny zaatakowały rafinerię Rosnieftu w Riazaniu. To ważna placówka przetwarzająca rocznie 12,7 mln ton ropy, produkująca – obok benzyny i oleju napędowego – paliwo do samolotów bojowych i śmigłowców z napędem turbinowym. Oczywiście nie ustają też rosyjskie ataki na obiekty w Ukrainie, w tym cywilne. Wciąż giną ludzie, o czym zapominać nie wolno.
Niestety padła Wełyka Nowosiłka, duża wieś na zachód od Doniecka. Wyczerpana 110. Brygada Zmechanizowana im. gen. chor. Marka Bezruczka wycofała się poza nią. Przypuszczalnie jeden z batalionów piechoty został odcięty w jej południowej części i właściwie jest skazany na zagładę. Szalenie trudno tą brygadą dowodzić, bo poza trzema batalionami zmechanizowanymi, wyposażonymi w holenderskie transportery YPR-765 i postradzieckie bojowe wozy piechoty BMP-1/2, batalionem czołgów, grupą artylerii z dwoma dywizjonami i batalionem dronowym ma też bataliony piechoty bez pojazdów pancernych (aż pięć). Jak jeden dowódca ma ogarniać działania jedenastu elementów bojowych i dziewięciu wspierających? Musi wysłuchiwać meldunków 18 dowódców i wydawać im rozkazy, najlepiej niekolidujące ze sobą. Organizacją ukraińskich wojsk zajmiemy się oddzielnie.
Czy można było uniknąć wojny
Przede wszystkim Rosja napadła na Ukrainę w lutym 2014 r., zaczęło się od tzw. zielonych ludzików w Sewastopolu na Krymie i pobliskim lotnisku Belbek. Wołodymyr Zełenski był jeszcze aktorem, a kraj nie miał prezydenta, funkcję tę pełnił przewodniczący Rady Najwyższej Ołeh Turczynow.