Tusk w Strasburgu: Nie bądźmy kontynentem ludzi naiwnych. Jeszcze Europa nie zginęła
Europoselska debata o celach prezydencji w Radzie UE jest tradycyjnym punktem w półrocznym programie krajów sprawujących unijne przewodnictwo. Premier Donald Tusk już podczas pierwszej polskiej prezydencji w 2011 r. wygłaszał przemówienie programowe w Strasburgu, które dzięki stanowczym wezwaniom Polaka do solidarności europejskiej – w czasie ówczesnego ciężkiego kryzysu strefy euro – okazało się sukcesem. I w ocenie sporej części europosłów z góry przesądziło o „sukcesie prezydencji”. Także dzisiaj Tusk, podobnie jak przed trzynastu laty, unikał wdawania się w legislacyjne szczegóły i skupił się na mocno politycznym przesłaniu pod hasłem „Jeszcze Europa nie zginęła, póki my żyjemy”.
Czytaj także: Czeka nas era Tuska albo era Orbána. Dla pękniętej Europy innej drogi nie widać
Tusk: Europa nie ma powodów do kompleksów
Tusk w zaledwie dwa dni po prezydenckiej inauguracji Donalda Trumpa ostrzegał przed popadaniem w „kryzys ducha i emocji” i przekonywał, że „Europa nie ma żadnych powodów do kompleksów”. „Europa to jedyna potęga, do której ustawiają się kolejki” – mówił w kontekście dążeń akcesyjnych m.in. Ukrainy. Nawet przywoływał dziedzictwo Aleksandra Wielkiego, wikingów, Kolumba. „Podnieśmy wysoko swoje głowy” – apelował Tusk w Parlamencie Europejskim.
Namawiał, by w żądaniach Trumpa, aby Europa wzięła większą odpowiedzialność za swe bezpieczeństwo, nie dopatrywać się wrogości, lecz danej przez sojusznika szansy, by Europa jeszcze bardziej „uwierzyła w swoją siłę”.
Parlament Europejski od dość dawna wzywa do szybkiego pogłębienia „unii obronnej”, więc dzisiejsze apele Tuska w tej kwestii spotkały się z szeroką akceptacją europosłów. „Niech pan raczej jedzie do stolic, żeby poszczególne kraje zamiast przemówień polityków o wzmacnianiu obronności przeszły do konkretów” – powiedziała Niemka Terry Reinkte w imieniu frakcji zielonych. Berlin, główny płatnik wspólnej kasy unijnej, nadal podnosi bowiem pytania, czy zwiększenie europejskich wydatków na obronność musi być jednoznaczne ze zwiększaniem takich wydatków ze wspólnego budżetu unijnego.
Ogólnikowy charakter przemówienia Tuska pozwolił mu na zbycie tych problemów za pomocą apelu, by instytucje UE debatowały o technicznych metodach finansowania, bo cel jest niepodważalny. Podkreślił, że we wspólnym europejskim interesie jest – budowana dotąd z budżetów krajowych – „Tarcza Wschód”, czyli umocnienia na granicy z Białorusią i Rosją oraz „wspólna obrona nieba”, co było nawiązaniem do pomysłu na system obrony powietrznej współfinasowany ze wspólnych pieniędzy UE.
Tusk jeszcze jako szef Rady Europejskiej opowiadał się za ostrą polityką migracyjną w przeciwieństwie do Jeana-Claude’a Junckera, ówczesnego przewodniczącego Komisji Europejskiej, a od tego czasu główny nurt w Unii przesunął się w stronę poglądów Tuska. „Pamiętacie, że ostrzegałem przed nielegalną migracją. Niezdolność władz do obrony terytorium przyczynia się do kryzysu zaufania. A ten syci politycznych szamanów” – powiedział Tusk. Francuzka Valérie Hayer, szefowa liberalno-macronistycznej frakcji „Odnowić Europę”, wypominała Tuskowi podważanie unijnego paktu migracyjno-azylowego, który jej zdaniem służy wspólnemu celowi zarządzania granicami zewnętrznymi UE.
Czytaj także: Gdyby słowa zamieniały się w pociski, Europa byłaby potęgą
Tusk apeluje o zdrowy rozsądek w sprawie unijnych regulacji
Tusk wezwał europosłów do podjęcia wysiłku „deregulacji”, choć w brukselskim żargonie częściej mówi się teraz o „uproszczeniu” przepisów unijnych, by pomóc unijnemu biznesowi i konkurencyjności europejskiej gospodarki w wyścigu z USA i Chinami.
Deklarując ogólne poparcie dla celów polityki klimatycznej UE, polski premier wezwał do „przejrzenia” poszczególnych przepisów Zielonego Ładu. Wskazał na obowiązujące przepisy ETS2 o włączeniu mieszkalnictwa i transportu do systemu handlu zezwoleniami na emisje CO2. Powinny wejść w życie w 2027 r., ale Polska – choć Tusk nie deklarował tego w Parlamencie Europejskim – chciałaby odroczenia tej daty o trzy lata. Do tego trzeba by propozycji legislacyjnych Komisji Europejskiej zatwierdzonych przez Radę UE i europarlament.
Obecnie Polsce – jako prezydencji, a to rola „neutralnego pośrednika” – nie wypada bezpośrednio angażować się w tę inicjatywę, ale Czechy montują koalicję krajów domagających się odwleczenia ETS2.
„Europa nie może być kontynentem ludzi naiwnych. Niektóre regulacje doprowadziły do tego, że ceny energii w UE są nieakceptowalnie wysokie” – przekonywał dalej Tusk. Ale to „pragmatyczne” podejście do szybkiego tempa zielonej transformacji spotkało się z krytyką centrolewicy i zielonych.
Podczas debaty Tuskowi entuzjastycznie przytakiwali członkowie jego rodzimej Europejskiej Partii Ludowej. I do programu Tuska dość przychylnie odnosili się – poza zastrzeżeniami co do migracji, Zielonego Ładu – europosłowie z klubów centrolewicy, liberałów, a nawet zielonych. Klub konserwatystów (EKR), w którym PiS jest drugą co do wielości siłą, oraz frakcje skrajnej prawicy były reprezentowane przez Polaków (Patryk Jaki przemawiał w imieniu EKR), którzy w Strasburgu powtórzyli swą krytykę Tuska znaną z debat wewnątrzpolskich.