Świat

1059. dzień wojny. Przyjaciel Putina zabiera głos. Brzmi złowieszczo: jak zapowiedź kolejnych podbojów

Były szef FSB Nikołaj Patruszew Były szef FSB Nikołaj Patruszew Maxim Shemetov / Reuters / Forum
Nikołaj Patruszew był dyrektorem FSB, a wcześniej pierwszym zastępcą Władimira Putina w tej organizacji. Wciąż jest blisko najwyższych czynników Kremla i ma wpływ na ludzi władzy. Trzeba go uważnie słuchać.

W czasie rosyjskiego ataku na Ukrainę jeden z dronów Gerań-2 (Shahed-136) wleciał w rumuńską przestrzeń powietrzną. Pojawił się koło miasta Tulcea ok. 5 km od granicy z Ukrainą, niedaleko Morza Czarnego.

Rosyjska rakieta balistyczna trafiła natomiast w Narodowy Instytut Lotniczy w Krzywym Rogu. To uczelnia cywilna, choć w czasie wojny może kształcić specjalistów na rzecz wojska. Efekt: czterech zabitych i sześciu rannych.

Nadal płonie skład paliw pod Engels niedaleko Saratowa. Po pierwszym trafieniu pożar trwał pięć dni, po drugim – na razie trzy. Na frontach nie ma poza tym większych zmian.

W Rosji odbył się proces Aleksandra Skobowa, jednego z nielicznych przeciwników wojny. Poprzez prawnika oświadczył: „Wychowałem się w Związku Radzieckim w przekonaniu, że kiedy pokojowo nastawiony lud zostaje zaatakowany przez złego i okrutnego agresora, powinien chwycić za broń i ruszyć do walki. A jeśli nie możesz utrzymać broni, pomóż walczącym i zachęć do tego innych. Cała moja działalność publiczna jest wezwaniem do walki z agresorem, który napadł na Ukrainę. Widzę siebie jako uczestnika zbrojnej konfrontacji z nim. Mam swój mały udział w przekazywaniu rakiet i pocisków, które go niszczą. I biorę odpowiedzialność za każdego zabitego okupanta. Nikt Rosji nie zaatakował, nikt jej nie groził”. Mocne słowa. Skobow już chyba wie, że dostanie solidny wyrok. Którego być może, jak Nawalny, nie przeżyje.

Reklama