Festung Austria
Austria znów brunatnieje. Populiści XXI wieku sporządzili niebezpieczną mieszankę z fobii, lęku i rozczarowania
Turyści i wiedeńczycy rzadko odwiedzają 20. dzielnicę. Chyba że chcą zrobić zakupy na tureckim targu przy Hannovergasse. Albo wpaść na cevapcici w serbskim bistro. Ta dzielnica na północy Wiednia przed wojną zamieszkana była głównie przez Żydów. Dziś jest jednym z największych skupisk imigrantów z Turcji, Bliskiego Wschodu i Bałkanów. Kosmopolityzm austriackiej stolicy jest częścią jej dziedzictwa i trwałą cechą charakteru kulturowego wiedeńczyków.
Ponad jedna czwarta mieszkańców Austrii urodziła się poza granicami kraju lub ma cudzoziemskie pochodzenie. W wielu dzielnicach dwumilionowego Wiednia ten odsetek jest nawet większy, a najczęściej deklarowanym wyznaniem uczniów miejscowych szkół jest islam.
Austriacka Partia Wolności (FPÖ) od kilku dekad zbija kapitał polityczny na strachu przed obcymi. Jej notowania rosną, gdy tylko pogarsza się sytuacja gospodarcza kraju i wydłużają kolejki po zasiłki. Partia ta już dwukrotnie współtworzyła rząd federalny jako młodszy partner chadeków z Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Tym razem jednak to szef FPÖ, 56-letni Herbert Kickl, najprawdopodobniej stanie na czele rządu. Po raz pierwszy w powojennej historii Austrii skrajnie prawicowy polityk, lider partii o nazistowskich korzeniach, zostanie kanclerzem w Wiedniu.
To właśnie w stolicy Austrii latem 2024 r. trzej środkowoeuropejscy populiści: Kickl, premier Węgier Viktor Orbán i były premier Czech Andrej Babiš, ogłosili powstanie nowej, eurosceptycznej formacji Patrioci dla Europy. Dziś jest ona trzecim największym ugrupowaniem w Parlamencie Europejskim, skupiającym przeciwników migracji, integracji europejskiej, Zielonego Ładu, równouprawnienia mniejszości seksualnych i unijnych sankcji wobec putinowskiej Rosji. Domaga się także wstrzymania pomocy dla Ukrainy i natychmiastowego zakończenia wojny, choćby kosztem Kijowa.