1058. dzień wojny. Nadmuchali wielki balon batalionów, dowódcy są bezradni. Armia Ukrainy potrzebuje zmian
Ukraińskie drony zaatakowały duży skład paliw w miejscowości Liski w obwodzie woroneskim. Pożar jest imponujący. Już się chyba wszyscy przyzwyczaili do tego, że w Rosji nie ma dnia bez pożaru składu paliw albo rafinerii. Bo wykolejenia się pociągów zdarzają się nieco rzadziej, mniej więcej raz na tydzień.
W obwodzie kurskim zginął dość nietypowy morpiech, czyli żołnierz rosyjskiej piechoty morskiej. Był to riadowoj Derrick Ngamana z Republiki Środkowej Afryki. Riadowoj to szeregowy. Przyjechał do Moskwy studiować, ale Rosja go urzekła i postanowił podpisać kontrakt z wojskiem. No i postudiował.
Udała się kolejna wymiana jeńców jeden do jednego. Za 25 Ukraińców w ciężkim stanie (rannych, chorych, torturowanych) oddano 25 Rosjan, zapewne w stanie nieco lepszym. Jednak ci, którzy wrócili do Ukrainy, mają szansę na powrót do zdrowia, w Rosji by niechybnie zginęli.
Ani pod Kurskiem, ani w obwodzie charkowskim walczące strony nie zmieniły swojego położenia. Jedynie w rejonie miejscowości Borowa, na zachód od Swiatowego, Rosjanie wyszarpnęli obrońcom dwa skrawki terenu. Rosjanie powoli wgryzają się w miasto Czasiw Jar, które jest areną zaciekłych walk. W Torećku – ta sama sytuacja. Za to dalej na południe rosyjskie ataki zostały chwilowo odparte, rosyjscy żołnierze zdobyli jedynie wysypisko żużla w rejonie Pokrowska. Niestety, raczej nie jest to sytuacja trwała. Rosjanie są wyjątkowo nieustępliwi, atakują do skutku.