Świat

1046. dzień wojny. Dezercje, zmora walczących armii. W tej wojnie idą w tysiące

Ukraiński żołnierz w okopach pod Pokrowskiem, 27 grudnia 2024 r. Ukraiński żołnierz w okopach pod Pokrowskiem, 27 grudnia 2024 r. AA / ABACA / Forum
Samowolne oddalenia zdarzają się w wojsku bardzo często. W Ukrainie dezercjami wsławiła się 155. Brygada Zmechanizowana im. Anny Kijowskiej, ale w armii rosyjskiej to prawdziwa plaga. Od początku wojny w Rosji wszczęto ponad 60 tys. spraw karnych o dezercję.

Po tym, jak Kreml ogłosił warunki porozumienia pokojowego, będące w istocie warunkami kapitulacji Ukrainy, 2 stycznia 2025 r. także prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił swoje warunki brzegowe: utrzymywanie mocnych sił obronnych, zachodnie gwarancje bezpieczeństwa, a docelowo członkostwo w NATO i EU. Żadnych żądań co do zwrotu ziem, choć teoretycznie ma do tego prawo. Chodzi o to, by nie komplikować. Czyli ratujmy to, co jest, ale to, co jest – uratujmy. Zabezpieczmy przed nową agresją rosyjską. Nie jest to oczywiście do przyjęcia dla Rosji. Dlaczego? Bo zabezpiecza Ukrainę przed nową agresją. A Rosja nie chce żadnego pokoju z Ukrainą, chce jej kapitulacji. Odbudować imperium, dominować w Europie. Dlatego z Rosją nie ma czego negocjować. Chyba że ktoś chce przedyskutować warunki kapitulacji – najpierw Ukrainy, a później państw bałtyckich, Polski itd.

Ponieważ nie za bardzo widać szanse na dogadanie się, Ukraina zamierza stawiać Rosji dalszy opór. W 2025 r. planuje wyprodukować we własnym przemyśle zbrojeniowym łącznie 3 tys. pocisków rakietowych typu Neptun, Palanica i Sapsan (Hrim-2), czyli dwóch typów pocisków skrzydlatych i trzeciego balistycznego, a ponadto co najmniej 30 tys. prostszych dronów szturmowych dalekiego zasięgu, pełniących funkcje taniego substytutu pocisku skrzydlatego (manewrującego). Jednocześnie w Ukrainie pracuje się nad nowym typem „pełnokrwistego” pocisku manewrującego (mała wysokość lotu, duża prędkość, wysoka celność) typu Trembita. Ma on mieć zasięg ok. 150 km i przenosić 20 kg ładunku wybuchowego, czyli troszkę tylko mniej od stukilogramowej bomby lotniczej. Najważniejsze jest jednak to, że koszt produkcji jednego pocisku tego typu ma wynieść 10 tys.

Reklama