Bezcenna wyspa
Trump zaostrza w sprawie Grenlandii, ma chrapkę na piasek, metale i ziemię. Ale czy tę wyspę da się kupić?
Pod koniec grudnia Donald Trump napisał na swoim portalu społecznościowym Truth Social, że „dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na świecie jest absolutną koniecznością, by Stany Zjednoczone posiadały Grenlandię i ją kontrolowały”. Trump już raz – w pierwszej kadencji – próbował kupić od Duńczyków tę największą na świecie wyspę zamieszkaną przez 56 tys. ludzi.
Ale czy Grenlandię w ogóle można kupić? Niby szlak jest przetarty, w 1917 r. Amerykanie zakupili już od Duńczyków Wyspy Dziewicze. Za to w 2019 r., kiedy Trump otwarcie mówił, że chce kupić Grenlandię, premier Danii Mette Frederiksen zareagowała ostro i zdecydowanie. W wywiadzie dla grenlandzkiej gazety „Sermitsiaq” powiedziała, że sugestie Trumpa są absurdalne, bo Grenlandia należy do Grenlandczyków, a nie do Danii. Trump się wtedy obraził i odwołał zaplanowaną wizytę w Kopenhadze.
Premier Frederiksen nie kłamała. Gdy zaraz po drugiej wojnie USA po raz pierwszy chciało kupić Grenlandię, Dania odmówiła, choć akurat wtedy miała do tego formalne prawo. W 1921 r. ogłosiła nad Grenlandią swoje zwierzchnictwo, czemu sprzeciwiła się m.in. Norwegia. A w 1933 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze przyznał Kopenhadze wyłączną kontrolę nad wyspą. Wtedy mogła więc z nią zrobić, co chciała.
Ale dziś Dania nie ma ani prawa, ani możliwości sprzedania Grenlandii bez uzgodnienia tego z jej mieszkańcami. Sprawę wyjaśniała niedawno w mediach największa ekspertka w tym temacie Miriam Cullen z Uniwersytetu w Kopenhadze. Według tej prawniczki co prawda Grenlandia w 1953 r. z kolonii stała się częścią Królestwa Danii i zostało to wpisane do duńskiej konstytucji, ale od 2009 r. wyspa cieszy się rozszerzoną autonomią, ma prawo do samostanowienia, a także do ewentualnego ogłoszenia niepodległości od Danii.