Dlaczego Musk tak mocno wspiera AfD? Już go nazywają prezydentem USA, a Trumpa jego „wice”
Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i bliski doradca Donalda Trumpa, przeprowadzi za tydzień wywiad z przywódczynią AfD Alice Weidel. Rozmowa, zapowiadana jako program na żywo na platformie X (d. Twitter), będącej własnością multimiliardera, jest najnowszym dowodem jego poparcia dla ultraprawicowej partii, której notowania rosną przed przyspieszonymi wyborami w lutym. I kolejnym sygnałem jego rosnącej pozycji politycznej w USA.
Elon Musk wybiela AfD
Kilka dni temu na łamach niemieckiego dziennika „Welt am Sonntag” Musk wygłosił hymn na cześć AfD, pisząc, że tylko ona może uratować kraj „stojący u progu ekonomicznego i kulturalnego upadku”. Polemizował przy tym z określaniem AfD partią prawicowo-ekstremistyczną, argumentując, że kłóci się z tą etykietką postać jej liderki. Alice Weidel jest lesbijką, żyje w partnerskim związku z imigrantką ze Sri Lanki.
AfD zdobywa coraz więcej wyborców, głosząc potrzebę radykalnego ograniczenia imigracji, zwłaszcza z krajów muzułmańskich. Popiera wyjście Niemiec z Unii Europejskiej, poprawę stosunków z Rosją i zaprzestanie pomocy dla Ukrainy. Jej politycy wybielają zbrodnie Hitlera, bagatelizują znaczenie Holokaustu i nie uznają praw Polski do należących dawniej do Niemiec ziem zachodnich.
Zapowiadany przez Muska wywiad z Weidel, zważywszy na siłę przebicia X, z pewnością pomoże AfD poszerzyć elektorat i wzmocnić legitymację jako mainstreamowego i rozsądnego stronnictwa. Partia ma na razie nikłe szanse na objęcie władzy, gdyż pozostali aktorzy politycznej sceny w Niemczech odmawiają współpracy z nią, a sondaże potwierdzają zdecydowaną przewagę centroprawicowej koalicji pod wodzą CDU. AfD zepchnęła jednak z drugiej pozycji słabnącą SPD, której lider Olaf Scholz jest kanclerzem, a we wrześniu wygrała wybory w Turyngii. Było to pierwsze po II wojnie światowej zwycięstwo niemieckiej partii ultraprawicowej w wyborach do landtagu.
Rząd w Berlinie oświadczył, że Musk „ingeruje” w kampanię przed wyborami, wyznaczonymi po nieuzyskaniu przez Scholza wotum zaufania w Bundestagu. Multimiliarder nazwał kanclerza „niekompetentnym głupcem”.
Czytaj też: Związki AfD z Kremlem. Niemiecka skrajna prawica na pasku Putina
Musk to nie tylko biznesmen
Zaangażowanie Muska w politykę państw obcych nie ogranicza się do Niemiec, popiera też innych prawicowych populistów w Europie. Włoską premierkę Giorgię Meloni nazwał „geniuszem” i mocno promuje Partię Reform w Wielkiej Brytanii, kierowaną przez czołowego eurosceptyka Nigela Farage’a, jednego z głównych liderów kampanii na rzecz brexitu. Obiecał mu nawet donację w wysokości 95 mln euro. Muska stać na jeszcze większe wydatki – na kampanię Trumpa w ostatnich wyborach wysupłał 250 mln dol.
Przyczyny politycznego zaangażowania finansowego magnata są dwojakie. Wyjaśniają je, po pierwsze, jego prywatne interesy biznesowe. Programy takich partii jak niemiecka AfD i brytyjska Partia Reform (Reform UK) w części ekonomicznej głoszą postulaty libertariańskie – ograniczenie do minimum ingerencji państwa w gospodarkę, cięcia podatków i deregulację biznesu. Nawiasem mówiąc, odróżnia to obecne partie nacjonalistyczne w Europie (także polską Konfederację) od dawnych partii faszystowskich w Trzeciej Rzeszy i we Włoszech, mimo pewnych podobieństw do nich na innych polach. Libertarianizm dzisiejszych prawicowych populistów to w każdym razie idealna ideologia dla wielkiego kapitału. Czyli dla Muska i jemu podobnych.
Pod Berlinem działa zatrudniająca 12 tys. pracowników fabryka elektrycznych aut Tesla – główny zakład samochodowego koncernu Muska. Montuje się tu Model Y i produkuje części zamienne, m.in. baterie. To dlatego Musk wychwala AfD za wezwania do redukcji podatków i rządowych regulacji biznesu.
Ale Musk to już nie tylko biznesmen. Dzięki hojności na rzecz kampanii Trumpa i sekundowaniu mu na wiecach ma teraz – jak mówią Amerykanie – „dostęp do jego ucha”. Prezydent elekt odwdzięczył mu się nominacją na współszefa nowo powołanego „departamentu” DOGE, czyli urzędu mającego radykalnie odchudzić federalną administrację, zwalniając z niej dziesiątki tysięcy pracowników uznawanych za zbędnych. Musk ma nim kierować z Vivekiem Ramaswamym, multimilionerem i biznesmenem hinduskiego pochodzenia, który rywalizował z Trumpem o nominację w Partii Republikańskiej.
Czytaj też: Musk, przyjaciel Trumpa, apologeta Putina. Tytan intelektu okazał się moralnym karłem
Kto jest prezydentem Ameryki?
Trump będzie się przy tej okazji starał pozbyć przeciwników politycznych ukrytych w „głębokim państwie”. A aktywność Muska za granicą też jest mu na rękę, bo przecież sam wspiera od dawna wszystkie nacjonalistyczne, eurosceptyczne partie i ruchy społeczne, rozsadzające od wewnątrz Unię Europejską. Obaj harmonijnie pedałują w tandemie, a elokwencja Muska na rzecz wspólnych celów sprawiła, że to jego zaczęto ostatnio nazywać „prezydentem”, a Trumpa – jego „wice”.
Warto tu przypomnieć, że korporacja Muska Space X ściśle współpracuje z rządową agencją kosmiczną NASA, dostarczając sprzęt i przewożąc załogi do międzynarodowej stacji kosmicznej (ISS). Kooperacja jego firmy z rządem stwarza sytuację potencjalnego konfliktu interesów, ale Musk jest tylko jednym z wielu nominatów Trumpa do jego ekipy należących do świata biznesu. Prezydent elekt obsadza gabinet miliarderami z wielkich korporacji, którzy po odejściu będą zapewne jeszcze bogatsi, bo przez cztery lata będą mogli rządzić zgodnie z interesami swoich przedsiębiorstw.
Były republikański gubernator New Hampshire Chris Sununu, zapytany w CNN, czy nie obawia się, że Musk wykorzysta swoją rolę w rządzie głównie dla prywatnych korzyści, odpowiedział: „Skądże znowu, przecież jest już tak zamożny, że nie musi się jeszcze bardziej bogacić”. Chodzi mu tylko o szlachetne cele – poprawę bytu ludzkości. Sununu, jak niemal wszyscy republikańscy politycy, znajdzie każdy argument, by usprawiedliwić korupcję w otoczeniu Trumpa. Nie dostrzegając jego śmieszności i cynizmu. Udając, że nie widzą, że Ameryka przekształca się w jawną już oligarchię, rządy miliarderów, którzy będą rzucać masom ochłapy z pańskiego stołu.