Świat

Dlaczego Musk tak mocno wspiera AfD? Już go nazywają prezydentem USA, a Trumpa jego „wice”

Elon Musk i Donald Trump, Teksas, 19 listopada 2024 r. Elon Musk i Donald Trump, Teksas, 19 listopada 2024 r. Brandon Bell / Reuters / Forum
Aktywność Elona Muska za granicą jest na rękę Donaldowi Trumpowi, bo przecież sam wspiera od dawna wszystkie nacjonalistyczne partie i ruchy rozsadzające Unię Europejską od wewnątrz. Obaj harmonijnie pedałują w tandemie.

Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i bliski doradca Donalda Trumpa, przeprowadzi za tydzień wywiad z przywódczynią AfD Alice Weidel. Rozmowa, zapowiadana jako program na żywo na platformie X (d. Twitter), będącej własnością multimiliardera, jest najnowszym dowodem jego poparcia dla ultraprawicowej partii, której notowania rosną przed przyspieszonymi wyborami w lutym. I kolejnym sygnałem jego rosnącej pozycji politycznej w USA.

Elon Musk wybiela AfD

Kilka dni temu na łamach niemieckiego dziennika „Welt am Sonntag” Musk wygłosił hymn na cześć AfD, pisząc, że tylko ona może uratować kraj „stojący u progu ekonomicznego i kulturalnego upadku”. Polemizował przy tym z określaniem AfD partią prawicowo-ekstremistyczną, argumentując, że kłóci się z tą etykietką postać jej liderki. Alice Weidel jest lesbijką, żyje w partnerskim związku z imigrantką ze Sri Lanki.

AfD zdobywa coraz więcej wyborców, głosząc potrzebę radykalnego ograniczenia imigracji, zwłaszcza z krajów muzułmańskich. Popiera wyjście Niemiec z Unii Europejskiej, poprawę stosunków z Rosją i zaprzestanie pomocy dla Ukrainy. Jej politycy wybielają zbrodnie Hitlera, bagatelizują znaczenie Holokaustu i nie uznają praw Polski do należących dawniej do Niemiec ziem zachodnich.

Zapowiadany przez Muska wywiad z Weidel, zważywszy na siłę przebicia X, z pewnością pomoże AfD poszerzyć elektorat i wzmocnić legitymację jako mainstreamowego i rozsądnego stronnictwa. Partia ma na razie nikłe szanse na objęcie władzy, gdyż pozostali aktorzy politycznej sceny w Niemczech odmawiają współpracy z nią, a sondaże potwierdzają zdecydowaną przewagę centroprawicowej koalicji pod wodzą CDU. AfD zepchnęła jednak z drugiej pozycji słabnącą SPD, której lider Olaf Scholz jest kanclerzem, a we wrześniu wygrała wybory w Turyngii. Było to pierwsze po II wojnie światowej zwycięstwo niemieckiej partii ultraprawicowej w wyborach do landtagu.

Rząd w Berlinie oświadczył, że Musk „ingeruje” w kampanię przed wyborami, wyznaczonymi po nieuzyskaniu przez Scholza wotum zaufania w Bundestagu. Multimiliarder nazwał kanclerza „niekompetentnym głupcem”.

Czytaj też: Związki AfD z Kremlem. Niemiecka skrajna prawica na pasku Putina

Musk to nie tylko biznesmen

Zaangażowanie Muska w politykę państw obcych nie ogranicza się do Niemiec, popiera też innych prawicowych populistów w Europie. Włoską premierkę Giorgię Meloni nazwał „geniuszem” i mocno promuje Partię Reform w Wielkiej Brytanii, kierowaną przez czołowego eurosceptyka Nigela Farage’a, jednego z głównych liderów kampanii na rzecz brexitu. Obiecał mu nawet donację w wysokości 95 mln euro. Muska stać na jeszcze większe wydatki – na kampanię Trumpa w ostatnich wyborach wysupłał 250 mln dol.

Przyczyny politycznego zaangażowania finansowego magnata są dwojakie. Wyjaśniają je, po pierwsze, jego prywatne interesy biznesowe. Programy takich partii jak niemiecka AfD i brytyjska Partia Reform (Reform UK) w części ekonomicznej głoszą postulaty libertariańskie – ograniczenie do minimum ingerencji państwa w gospodarkę, cięcia podatków i deregulację biznesu. Nawiasem mówiąc, odróżnia to obecne partie nacjonalistyczne w Europie (także polską Konfederację) od dawnych partii faszystowskich w Trzeciej Rzeszy i we Włoszech, mimo pewnych podobieństw do nich na innych polach. Libertarianizm dzisiejszych prawicowych populistów to w każdym razie idealna ideologia dla wielkiego kapitału. Czyli dla Muska i jemu podobnych.

Pod Berlinem działa zatrudniająca 12 tys. pracowników fabryka elektrycznych aut Tesla – główny zakład samochodowego koncernu Muska. Montuje się tu Model Y i produkuje części zamienne, m.in. baterie. To dlatego Musk wychwala AfD za wezwania do redukcji podatków i rządowych regulacji biznesu.

Ale Musk to już nie tylko biznesmen. Dzięki hojności na rzecz kampanii Trumpa i sekundowaniu mu na wiecach ma teraz – jak mówią Amerykanie – „dostęp do jego ucha”. Prezydent elekt odwdzięczył mu się nominacją na współszefa nowo powołanego „departamentu” DOGE, czyli urzędu mającego radykalnie odchudzić federalną administrację, zwalniając z niej dziesiątki tysięcy pracowników uznawanych za zbędnych. Musk ma nim kierować z Vivekiem Ramaswamym, multimilionerem i biznesmenem hinduskiego pochodzenia, który rywalizował z Trumpem o nominację w Partii Republikańskiej.

Czytaj też: Musk, przyjaciel Trumpa, apologeta Putina. Tytan intelektu okazał się moralnym karłem

Kto jest prezydentem Ameryki?

Trump będzie się przy tej okazji starał pozbyć przeciwników politycznych ukrytych w „głębokim państwie”. A aktywność Muska za granicą też jest mu na rękę, bo przecież sam wspiera od dawna wszystkie nacjonalistyczne, eurosceptyczne partie i ruchy społeczne, rozsadzające od wewnątrz Unię Europejską. Obaj harmonijnie pedałują w tandemie, a elokwencja Muska na rzecz wspólnych celów sprawiła, że to jego zaczęto ostatnio nazywać „prezydentem”, a Trumpa – jego „wice”.

Warto tu przypomnieć, że korporacja Muska Space X ściśle współpracuje z rządową agencją kosmiczną NASA, dostarczając sprzęt i przewożąc załogi do międzynarodowej stacji kosmicznej (ISS). Kooperacja jego firmy z rządem stwarza sytuację potencjalnego konfliktu interesów, ale Musk jest tylko jednym z wielu nominatów Trumpa do jego ekipy należących do świata biznesu. Prezydent elekt obsadza gabinet miliarderami z wielkich korporacji, którzy po odejściu będą zapewne jeszcze bogatsi, bo przez cztery lata będą mogli rządzić zgodnie z interesami swoich przedsiębiorstw.

Były republikański gubernator New Hampshire Chris Sununu, zapytany w CNN, czy nie obawia się, że Musk wykorzysta swoją rolę w rządzie głównie dla prywatnych korzyści, odpowiedział: „Skądże znowu, przecież jest już tak zamożny, że nie musi się jeszcze bardziej bogacić”. Chodzi mu tylko o szlachetne cele – poprawę bytu ludzkości. Sununu, jak niemal wszyscy republikańscy politycy, znajdzie każdy argument, by usprawiedliwić korupcję w otoczeniu Trumpa. Nie dostrzegając jego śmieszności i cynizmu. Udając, że nie widzą, że Ameryka przekształca się w jawną już oligarchię, rządy miliarderów, którzy będą rzucać masom ochłapy z pańskiego stołu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego świat się tak nagle popsuł? Układ sił wyraźnie się zmienia. Prof. Andrzej Leder dla „Polityki”

Andrzej Leder, filozof kultury, psychoterapeuta, o tym, dlaczego Zachód traci znaczenie, jak może wyglądać nieliberalny świat, i gdzie w tym wszystkim jest Polska.

Jakub Majmurek
23.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną