Chiny i Rosja szykują się do „dealu” z Trumpem. Bez czerwonego dywanu: będzie gęsto od ofert, gróźb i szantaży
Nowy rok w światowej polityce rozpocznie się na dobre 20 stycznia po godz. 8. polskiego czasu. Wtedy na Kapitolu w Waszyngtonie przysięgę na Biblię złoży Donald Trump i obejmie urząd jako 47. prezydent. Jego postać, jego język i jego polityka w znacznej mierze ukształtują 2025 r., zwłaszcza w obszarach, w których rola USA jest wciąż dominująca.
Wrogowie i rywale Ameryki zawczasu pokazują, że Trump nie wkroczy na scenę relacji międzynarodowych po czerwonym dywanie, nie wszyscy zamierzają całować go w pierścień, a niektórzy demonstracyjnie wręcz się nim nie przejmują. Od nowych chińskich samolotów i solennych oświadczeń o przyjaźni z Rosją, przez rosyjskie pogróżki o rozmieszczaniu rakiet tam, gdzie wcześniej ich nie było, po niejasne, niepokojące sytuacje na Morzu Bałtyckim – antyzachodni blok prowokuje, straszy, a czasem usiłuje wykazać zacofanie Ameryki.
Joe Biden jeszcze nie całkiem przestał się liczyć, przez 20 dni będzie prezydentem światowej potęgi nr 1. Ale świat już ustawia się pod Trumpa, często grając na jego emocjach, wykorzystując jego fobie i drażniąc jego czułe struny. Toczy się coś w rodzaju prewencyjnej operacji kognitywnej, której głównym celem może być zawładnięcie świadomością nowego prezydenta USA, a efektami ubocznymi zamęt w umysłach wszystkich innych konsumentów tych treści.
Czytaj też: Wraca strach przed końcem świata.