1037. dzień wojny. Tajemnica katastrofy samolotu w Kazachstanie. Rozpadł się na drobne „konfetti”
Na frontach sytuacja bez zmian. Wszędzie trwają walki, o żadnej przerwie świątecznej nie ma mowy. Dla Rosjan to zresztą nie są jeszcze święta, a Ukraińcy niespecjalnie je obchodzą.
Amerykańscy dziennikarze dyskutują o tym, jak Donald Trump zamierza zakończyć wojnę, a rosyjskie oficjalne czynniki systematycznie rozwiewają wszelkie złudzenia. Rzeczniczka Rady Federacji Rosyjskiej Walentina Matwijenko potwierdziła, że Rosjanie mogą rozmawiać o realizacji żądań z maja 2022 sprowadzających się do odsunięcia od władzy bieżącej administracji w Kijowie, zredukowania ukraińskich wojsk do poziomu, przy którym nie będą zdolne bronić kraju, oraz pełnej neutralności Ukrainy. Amerykanie wierzą, że to Rosjan zadowoli.
Katastrofa samolotu w Kazachstanie
Samolot pasażerski Embraer ERJ-190AR należący do Azerbaijan Airlines wystartował z Baku o godz. 7:55 czasu lokalnego. Lot do czeczeńskiej stolicy miał trwać około godziny. Ok. 7 miasto było atakowane przez ukraińskie drony dalekiego zasięgu, zbudowane na bazie lekkich samolotów Aeroprakt A-22. Trudno powiedzieć, dlaczego nie zamknięto lotniska, to nie pierwszy raz, gdy Rosjanie z tym zwlekają.
Od tej chwili zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Zakłócenia sygnału GPS były zrozumiałe w sytuacji ataku dronowego. Samolot miał jednak trudności z podejściem do lądowania, podobno z powodu niskiej widzialności. Na lotnisku Grozny funkcjonuje najgorszy z możliwych system lądowania przyrządowego ILS, tzw. kategorii CAT I, czyli widzialność nie może być mniejsza niż 550 m.