1035. dzień wojny w Ukrainie. Dziwny zamach w Niemczech. Czy Al-Abdulmohsen to dywersant?
Niemcy dostarczają kolejną partię uzbrojenia dla Ukrainy, ale wygląda to bardziej jak pokrycie strat. Do Ukrainy ma trafić radar z układem kierowania zestawu Iris-T, dwie wyrzutnie systemu, dwie wyrzutnie MIM-104 Patriot, 68 średniej wielkości bezpilotowych aparatów taktycznych, jedna haubica samobieżna PzH 2000, kal. 155 mm, 15 starszych, wyremontowanych czołgów Leopard 1A5, kilkanaście pojazdów różnych typów, dwa radary do obserwacji przestrzeni powietrznej dla wojsk lądowych TRML-4D i dość sporo amunicji. Obiecano jeszcze dwie kolejne wyrzutnie Patriot oraz 20 bojowych wozów piechoty starszego typu Marder 1A3.
Tymczasem sytuacja na froncie wciąż jest daleka od dynamicznej. Najważniejszym dla Rosjan kierunkiem pozostaje wschodni odcinek frontu, w obwodzie donieckim – od Siewierska aż po rejon Wełykiej Nowosiłki. Choć z rosyjskiej strony nieprzerwanym strumieniem płyną doniesienia o zajęciu pomniejszych wiosek wzdłuż linii frontu, ciężko o ich jakiekolwiek potwierdzenie. Wyjątek stanowią nieznaczne zdobycze w Torećku, a także minimalne postępy w rejonie Makariwki, nieopodal Wełykiej Nowosiłki. Z kolei na południowych przedmieściach Pokrowska miało dojść do prób szturmowania ukraińskich pozycji, ale przy pomocy „gołej” piechoty, bez wsparcia. Nic więc dziwnego, że zakończyły się one niepowodzeniem. Próby szturmów bez żadnego wsparcia ciężką bronią są niemal z definicji skazane na niepowodzenie, o czym Rosjanie dobrze wiedzą, więc najwyraźniej jedynym ich celem było nękanie obrońców. Również na północny wschód od Charkowa dochodzi do starć, które nie przynoszą jednak zmian w przebiegu linii frontu. Według rosyjskich doniesień w pobliżu wsi Lipcy ukraińskie wojska miały wykorzystać bezzałogowe pojazdy lądowe w ataku. Niestety, nie udało nam się tego potwierdzić, choć obydwie strony intensywnie pracują nad rozwojem tego typu broni.