Pierwsza próba usunięcia bardzo niepopularnego prezydenta miała miejsce w ubiegłą sobotę, 7 grudnia – jednak nie zebrano kworum, by głosowanie uznać za ważne w świetle koreańskiej konstytucji. Niemal wszyscy (poza jednym) deputowani rządzącej prawicowej Partii Władzy Ludowej (PPP) opuścili wówczas salę obrad i nie zgromadzono wystarczającej liczby osób uprawnionych do oddania głosu. Yoon Suk Yeol, który wówczas uratował stanowisko, przeprosił za wprowadzenie stanu wojennego na zaledwie kilka godzin, ale ponownie podkreślił, że kraj znajduje się na celowniku obcych agentów wpływu – choć nie sprecyzował, co i kogo ma dokładnie na myśli.
Trzeci impeachment w Korei Płd.
Tydzień później przestał jednak być prezydentem. 14 grudnia rano polskiego czasu został oficjalnie usunięty ze stanowiska. To już trzeci impeachment w Korei Południowej od wprowadzenia tam demokratycznych wyborów prezydenckich w 1987 r. Odchodzący prezydent zapowiada wprawdzie dalszą walkę poprzez odwołanie do Trybunału Konstytucyjnego, ale eksperci wskazują, że ma małe szanse na zwycięstwo. Nie jest ono jednak niemożliwe, bo anulowanie impeachmentu przez sędziów konstytucyjnych już raz się w Korei Południowej zdarzyło. W 2004 r. tej procedurze został poddany Roh Moo-hyun, ale Trybunał cofnął decyzję członków parlamentu.
Yoon Suk Yeol był jednak prezydentem nie tylko kontrowersyjnym, ale przede wszystkim cieszącym się bardzo niskim poparciem społecznym. Stanowisko objął w 2022 r., wygrywając, jak przypomina dzisiaj „New York Times”, najmniejszą przewagą głosów w historii koreańskich elekcji. W chwili zaprzysiężenia pozytywnie na jego temat wypowiadało się 49 proc. ankietowanych – wynika z danych pracowni sondażowej Gallup Korea. W grudniu 2024 r. ten odsetek spadł jednak do poziomu 11 proc., co było jednym z najniższych rezultatów w historii tych badań. Niżej notowana była tylko Park Geun-hye, pierwsza kobieta na stanowisku głowy państwa, która rządziła w latach 2013–17. Ona również przegrała głosowanie w sprawie impeachmentu, została skazana za nadużycie władzy, później otrzymała ułaskawienie. Kiedy rozpoczynał się jej proces, pozytywną opinię na temat jej rządów miało jedynie 5 proc. Koreańczyków.
Czytaj też: Zrozumieć Koreańczyków
Nielubiany prezydent Yoon Suk Yeol
Korea Południowa, kraj strategicznie kluczowy z powodu nieustannej ekspansji północnokoreańskiego programu nuklearnego, bliskości geograficznej z Rosją i Chinami oraz obecności ponad 28 tys. amerykańskich żołnierzy, nigdy nie słynął ze stabilnej sytuacji politycznej. Jak przypomina w sobotę agencja AFP, praktycznie każda kadencja prezydencka kończyła się tam skandalem. Roh Tae-woo zakończył urzędowanie w 1988 r. więzieniem i amnestią. W 2008 r. Lee Myung-bak podzielił ten sam los. Roh Moo-hyun, który przetrwał impeachment, popełnił samobójstwo w 2009 r. Po nich nastąpiły rządy skazanej Park Geun hye i głęboko nielubianego Yoon Suk Yeola. Kłopoty tego ostatniego zaczęły się w październiku 2022 r., kiedy w wyniku paniki wywołanej w czasie halloween w Itaewon zginęło 159 osób, głównie stratowanych przez uciekający tłum.
Prowadzone w tej sprawie śledztwo wykazało, że władze miały co najmniej kilka szans na rozproszenie zgromadzonych ludzi i uniknięcie katastrofy – z żadnej z nich jednak nie skorzystały. Mimo to Yoon Suk Yeol nigdy nie przeprosił za zachowanie służb publicznych, uznając, że nie ponoszą za masakrę odpowiedzialności. Jego argument był prosty – ponieważ halloween w Itaewon nie miało statusu imprezy publicznej, policjanci ani inne służby nie miały obowiązku współuczestniczyć w organizacji wydarzenia. Z definicji więc mogły tylko reagować na to, co wydarzyło się potem – z czym koreańskie społeczeństwo ewidentnie nigdy się nie zgodziło.
Usunięty właśnie ze stanowiska prezydent zapowiada, że „nigdy nie porzuci walki”. Zamierza złożyć odwołanie do Trybunału Konstytucyjnego – ale koreańska ulica nie podziela jego postawy. Przed budynkiem Zgromadzenia Narodowego w Seulu zbierają się w tej chwili tłumy spontanicznie demonstrujących obywateli. Wśród nich jest bardzo wielu młodych ludzi, w ostatnich latach raczej niezainteresowanych polityką krajową. Większość z nich, cytowana przez zachodnie media i agencje informacyjne, mówi, że „dzisiaj nie mogła już siedzieć w domu” oraz że „ponownie mogą czuć się szczęśliwi we własnym kraju”. W komentarzach płynących z Korei Południowej często podkreślany jest wprawdzie fakt, że Yoon Suk Yeol utrzymywał politykę twardej ręki względem sąsiadów z północy, nieustannie postrzegając Pjongjang jako zagrożenie, także natury atomowej. O ile opozycja wobec reżimu Kim Dzong Una mogła pomóc mu zaskarbić sobie przychylność Zachodu, o tyle błędy w polityce krajowej i wywołany przez niego chaos mogą przynieść bardzo poważne konsekwencje – także dla całego regionu i azjatyckiej układanki geopolitycznej.
Czytaj też: Koree na wojnie. Kim Dzong Un się spieszył, bo zwietrzył szansę. Na półwyspie robi się nerwowo
Co po kryzysie?
Z niepokojem na wydarzenia w Seulu patrzy odchodząca administracja Joego Bidena, dla której Korea Południowa była ważnym partnerem strategicznym. Oprócz wspomnianych 28 tys. żołnierzy Amerykanie mają na półwyspie trzy duże bazy wojskowe, w tym dwie obsługiwane przez siły powietrzne. Donald Trump, który po prezydenturę szedł m.in. z hasłem zmuszenia sojuszników do płacenia więcej za amerykański parasol ochronny, będzie zapewne deklarował chęć zmniejszenia tego kontynentu. Czy rzeczywiście tak zrobi – nie jest pewne, bo identyczne deklaracje pod adresem Seulu składał już w czasie pierwszej kadencji. Nie przekuł ich jednak w czyny, bo amerykańska obecność wojskowa w Korei Południowej pozostaje na stałym poziomie od początku lat 90. Ważnym czynnikiem strategicznym jest też tamtejszy przemysł obronny, jeden z niewielu na świecie mających w tej chwili wolne moce przerobowe i dostępny od ręki sprzęt. Na zakupach z Korei wisi praktycznie cała europejska modernizacja wojskowa, czego Polska jest najlepszym przykładem.
W najbliższych dniach sytuacja w Korei Południowej będzie więc przepełniona niestabilnością i wstrząsami. Jeśli jednak dojdzie do kolejnych wyborów, faworytem w nich będzie Lee Jae-myung, lider opozycji i były przeciwnik odchodzącego prezydenta w ostatnim głosowaniu z 2022 r. Wywodzi się z klasy robotniczej, ukończył studia prawnicze, został adwokatem zajmującym się prawami człowieka. „Wall Street Journal” oraz „New York Times” określają go jako polityka „spokojnego i metodycznego”, choć jego krytycy zarzucają mu populizm i szerzenie dezinformacji w mediach społecznościowych. Jeśli jednak uda mu się zdobyć prezydenturę, ewentualne rządy nie będą proste – według badań Pew Research Centre Korea Południowa jest w tej chwili najbardziej spolaryzowaną spośród 14 przebadanych rozwiniętych gospodarek na całym świecie. Cokolwiek więc stanie się dalej, polityka w Seulu będzie naznaczona permanentnym kryzysem.