Niech bliźni bluźni
Turbonowoczesny, ekologiczny, tęczowy. Kościół Szwecji: przyszłość czy koniec chrześcijaństwa?
Przez setki lat był Kościołem narodowym. I jeszcze całkiem niedawno należał do niego niemal każdy Szwed. Ustawę o wolności wyznaniowej Szwecja ma dopiero od 1951 r., a jeszcze później, bo dopiero w 1996 r., postanowiono, że o członkostwie w Kościele Szwecji decydować będzie nie urodzenie, ale przyjęcie chrztu. Dzisiaj jedynymi Szwedami, którzy nie mogą zmienić wiary ani oficjalnie przestać wierzyć, są król i jego rodzina. A Kościół Szwecji jest być może najbardziej otwartym i nowoczesnym Kościołem chrześcijańskim świata.
W samej Szwecji bywa krytykowany za nadmierną lewicowość, która ma odpychać część wiernych. I widząc puste ławki na niedzielnych nabożeństwach, można by łatwo dojść do wniosku, że nikt do kościoła nie chodzi – według badań z 2020 r. zaledwie 5 proc. Szwedów regularnie uczestniczy w nabożeństwach. Ale to nie do końca prawda. Tyle że wierni Kościoła Szwecji częściej wpadną do pobliskiej parafii na koncert, próbę chóru, spotkanie z pisarzem i zajęcia dla mam lub tatusiów z dziećmi niż na nabożeństwo. Ewentualnie dołączą do jakiejś grupy wsparcia, np. dla osób w żałobie, dla samotnych, dla mężczyzn, którzy chcą otwarcie rozmawiać o swoich słabościach, lub dla osób chcących działać na rzecz ekologii. I przy tym chętnie czytają Biblię – w 2026 r. ukaże się kolejny przekład Nowego Testamentu, choć wcześniejszy wyszedł tu całkiem niedawno, bo w roku 2000.
W Biblii tego nie było
Zgodnie z zaleceniami Zgromadzenia Kościelnego (Kyrkomötet) – głównego organu decyzyjnego Kościoła Szwecji, który zakończył doroczne obrady w listopadzie, w najbliższych latach nowym zadaniem Kościoła będzie działanie na rzecz wczesnego odkrywania i przeciwdziałania przemocy w bliskich relacjach. – Musimy zwiększyć kompetencje w tej dziedzinie – mówi pastorka Martit Norén z głównego sekretariatu Kościoła Szwecji w Uppsali.