Drugi raz pierwsza
Melania Trump: drugi raz pierwsza. Jest taka sama jak mąż. I świetnie na tym zarabia
Cztery lata temu Melania Trump wyprowadzała się z Białego Domu jako najbardziej niepopularna pierwsza dama w historii Stanów Zjednoczonych. A przynajmniej od czasu, kiedy żony prezydentów oceniane są w sondażach. 42 proc. Amerykanów miało o niej pozytywne zdanie, 47 proc. – negatywne. To wynik szokująco zły, bo pierwsze damy są z natury niekontrowersyjne i powszechnie lubiane, niezależnie od opinii o ich mężach. Regularnie pokazywały to sondaże Gallupa prowadzone od czasów Richarda Nixona, czyli od początku lat 70. XX w.
Przed Melanią statystyczna pierwsza dama pod koniec prezydentury była pozytywnie oceniana przez 71 proc. Amerykanów, a negatywnie przez 21 proc. Druga najgorsza na liście, Hillary Clinton, miała 52 proc. zwolenników i 39 proc. przeciwników, ale jesienią 2000 r. nie była jedynie żoną ustępującego prezydenta, lecz równocześnie kandydatką do Senatu i prominentną polityczką Partii Demokratycznej z ambicjami prezydenckimi. Siłą rzeczy zraziła do siebie wielu wyborców republikańskich.
Na pożegnalny sondaż Jill Biden jeszcze czekamy, ale prognozy są również kiepskie. Warto jednak pamiętać, że była mocno zaangażowana w kampanię wyborczą męża i do samego końca, czyli do katastrofalnej debaty z Donaldem Trumpem, zagrzewała go do boju. Utrzymywała, że 82-letni Joe jest w znakomitej formie. Nawet po debacie, w której Biden zacinał się i gubił wątek, jego żona, z zawodu nauczycielka, wyszła na podium i wykrzyknęła: „Joe, wypadłeś świetnie, odpowiedziałeś na wszystkie pytania!”.
Uwolnić Melanię
Melania nigdy nie angażowała się w politykę. Skąd zatem tak słabe notowania? Na pewno nie pomógł silny wschodnioeuropejski akcent. I drewniany styl wypowiedzi, często wyśmiewany przez satyryków. Lewicowi komentatorzy uważają, że jest zepsutą bogactwem i oderwaną od rzeczywistości młodą żoną miliardera.