1012. dzień wojny w Ukrainie. Czy nowa propozycja Zełenskiego coś zmieni? Odpowiedź jest brutalnie prosta
1012. dzień wojny. Czy nowa propozycja Zełenskiego coś zmieni? Odpowiedź jest brutalnie prosta
Wczoraj liczba rosyjskich lotów bojowych, żeby zbombardować wojska ukraińskie, wyniosła okrągłe zero, choć w ciągu ostatnich dni było ich średnio 50 (zrzucano od 39 do 67 bomb kierowanych na wojska obrońców). Co się więc stało wczoraj? Przecież nie świętowali Andrzejek.
Niestety, stopniowo rośnie liczba dezercji z wojsk ukraińskich. Wciąż są to liczby bardzo małe, zdecydowana większość oficerów i żołnierzy walczy z dużym poświęceniem, więc zjawisko to nie jest na razie niepokojące. Z każdej armii uciekają bądź czasowo oddalają się żołnierze, zwłaszcza w trakcie wojny, kiedy o załamanie psychiczne nietrudno. Jedyne, co może niepokoić, to rosnąca tendencja. Zdarzają się za to wycofania bez rozkazu, a w ostatnim okresie niebywała postawa 123. Brygady WOT z Mikołajowa, która porzuciła pozycje w rejonie Wuhłedaru, twierdząc, że miała niewystarczające wsparcie ze strony czołgów i artylerii. Spora część „terytorialsów” pod koniec trzeciego roku wojny praktycznie stała się już regularnym wojskiem, zwłaszcza po uzupełnieniach w broń ciężką, ale ta brygada otrzymała uzupełnienia świeżo po skróconych szkoleniach, a jej batalion czołgów miał tylko 20 wozów. Nie wiadomo, jaki jest stan jej artylerii, ale podobno marny. Brakować ma też moździerzy, ciężkich karabinów maszynowych, pojazdów pancernych dla piechoty, działek przeciwlotniczych (z powodzeniem używanych do ostrzeliwania celów lądowych) itp.
Liczyliśmy na to, że to Rosji skończy się ciężkie uzbrojenie, tymczasem w Ukrainie też jest z tym krucho, nowe dostawy z Zachodu są pod tym względem stosunkowo niewielkie. Obecnie ukraińskie wojska są coraz mocniej spychane ze swoich pozycji, choć do załamania się frontu jeszcze daleka droga. A jak wygląda takie prawdziwe załamanie, to możemy obserwować obecnie w Syrii.