1007. dzień wojny. Bitwy wygrywają wojska. A wojny? Rosjanie szokują. Generał dał NATO do myślenia
Szef Komitetu Wojskowego NATO, holenderski adm. Rob Bauer powiedział, że liderzy biznesu powinni przygotować się na „scenariusz wojenny”, przenosząc linie produkcyjne z powrotem do siebie, zamiast polegać na takich krajach jak Chiny czy Rosja. Ostrzegł, że globalna niestabilność może narazić firmy na działania zagranicznych rządów, jak szantaż lub sabotaż, zwłaszcza w razie wojny. I dodał: „Choć bitwy wygrywa wojsko, to wojny wygrywają gospodarki”. Święte słowa, od tego w sumie trzeba zacząć, jeśli nie chcemy, żeby nas cokolwiek zaskoczyło.
W Ukrainie pomału tworzy się „kieszeń kurachowska”. Oznacza to, że przebieg linii frontu zaczyna przypominać kształt gruszki; to kolejna próba okrążenia skrawka terenu. Chodzi o to, by zmusić obrońców do odwrotu. Tę taktykę Rosjanie stosują nie pierwszy raz – w podobny sposób zajęli Bachmut, a potem Awdijiwkę.
Nieopodal, w pobliżu granicy obwodów donieckiego i zaporoskiego, walki ponownie rozgorzały w rejonie Wełykiej Nowosiłki. Doszło najpewniej do sforsowania rzeczki Kaszłachacz. Wzrost intensywności ataków nie jest wynikiem „pogłębiania” przypadkowego sukcesu, a skoordynowanym działaniem prowadzącym do obwodu dniepropietrowskiego, w którym do tej pory walki się nie toczyły. Nie postrzegamy tego jako załamania obrony, bo mimo wszystko tempo rosyjskich postępów jest wciąż niezwykle powolne.
Nadal nie robią też postępów w odzyskiwaniu fragmentu obwodu kurskiego. Chociaż „milblogerzy” donoszą o ciężkich walkach, nie znajduje to potwierdzenia w rzeczywistości. Z dostępnych materiałów wnioskujemy, że wojska ukraińskie nadal skutecznie niszczą przeprawy na rzece Sejm. Nie wygląda na to, żeby ten kierunek był dla Rosjan priorytetem, mimo że to ich terytorium.