Świat

Czy Demokraci w USA jeszcze się podniosą? Czas ucieka, a do naprawy jest sporo

Gretchen Whitmer, gubernatorka Michigan w Pasie Rdzy. Ma widoki na Biały Dom, jeśli Ameryka w 2028 r. będzie gotowa na prezydenturę kobiety. Gretchen Whitmer, gubernatorka Michigan w Pasie Rdzy. Ma widoki na Biały Dom, jeśli Ameryka w 2028 r. będzie gotowa na prezydenturę kobiety. Sarah Rice / Getty Images
Porażka Kamali Harris oznacza, że Partia Demokratyczna musi wymyślić się na nowo. I to szybko. Tylko czy zwrot ku centrum, szukanie młodszych wyborców i nowi liderzy wystarczą?

Połowa Ameryki trwa w stanie skrajnego przygnębienia. To ci, którzy głosowali na Kamalę Harris i Demokratów. „New York Times” orzekł, że potrzebna jest „autopsja Partii Demokratycznej”. Przy czym słowo autopsy w angielskim oznacza nie tylko sekcję zwłok, lecz również krytyczną ocenę kogoś lub organizacji, która zawiodła. A Demokraci przegrali także wybory do Kongresu. Wisielczy humor dobrze jednak wyraża nastroje demokratycznych wyborców. Czyżby ich partia była trupem?

Tak źle nie jest – przekonują jej spin doktorzy – przegraliśmy tylko różnicą 2–3 pkt proc., Donald Trump nie zwyciężył w prawie wszystkich stanach, jak kiedyś Ronald Reagan. Ameryka jest po prostu równo podzielona. Jednak teza o „prawie remisowym” wyniku nie uspokaja, bo po raz pierwszy od 20 lat prezydencki kandydat Republikanów zdobył także więcej głosów bezpośrednich (popular vote), więc jest czym się martwić. Jeśli tak dalej pójdzie, koszmar będzie trwać dłużej niż cztery lata, bo Trump ma następców. Ale żeby Partię Demokratyczną naprawić, trzeba przyjrzeć się przyczynom wyborczej klęski.

Błędy

Najbardziej obwinia się o nią prezydenta Joe Bidena, który powinien – jak zresztą obiecał – dużo wcześniej zrezygnować z reelekcji i dać czas na znalezienie lepszego kandydata. A jeśli okazałaby się nim Kamala, miałaby więcej niż tylko trzy miesiące na przekonanie do siebie Amerykanów. Ale i ona jest winna, bo powinna była zdecydowanie zdystansować się od źle ocenianego prezydenta. Zwłaszcza w sprawie nielegalnej imigracji. Zamiast tego mówiła na wiecach do znudzenia o Trumpie i aborcji.

Porażki Harris nie tłumaczą jednak tylko błędy w kampanii. Jej przegrana w kluczowych swingujących stanach przemysłowego Pasa Rdzy (Wisconsin, Michigan i Pensylwania) była dalszym ciągiem procesu przejmowania przez Trumpa tradycyjnego elektoratu Partii Demokratycznej: robotników, farmerów i wszelkich „klas pracujących” (blue collars), czyli Amerykanów niekoniecznie najbiedniejszych, ale przede wszystkim gorzej wykształconych.

Polityka 49.2024 (3492) z dnia 26.11.2024; Świat; s. 57
Reklama