1004. dzień wojny. Robi się brutalnie. Głośniej słychać ostrzeżenia przed III wojną światową
Władimir Putin spotkał się z ministrem obrony i jego urzędnikami, przedstawicielami przemysłu i dowódcą Strategicznych Wojsk Rakietowych Rosji gen. płk. Siergiejem Karakajewem. Pogratulował im testu systemu rakietowego Oresznik. To przypuszczalnie nowa nazwa dla wciąż poddawanego próbom RS-26 Rubież, który na pierwszy test wyszedł we wrześniu 2011 r. (nieudany), a potem w maju 2012 (udany). Dalsze próby były pomyślne, wytypowano nawet 29. Witebską Dywizję Rakietową Gwardii z rejonu Irkucka do przezbrojenia jej w te rakiety o zasięgu ok. 6,5 tys. km. Stąd mogłyby dolecieć do całej Europy z wyjątkiem Hiszpanii i Portugalii, do Chin i w różne miejsca na Dalekim Wschodzie. Ameryki pocisk by nie sięgnął. Pewnie dlatego w marcu 2018 r. programy RS-26 Rubież i pocisku międzykontynentalnego Bagruzin bazowania kolejowego (wyrzutnia na specjalnych wagonach) zostały zamknięte.
Jak jednak widać, system rozwijano dalej albo – co też niewykluczone – skorzystano z rakiety północnokoreańskiej. Putin powiedział, że dla systemu Oresznik „niet analogow w Mirie”, co prawdą nie jest, bo istnieją podobne pociski chińskie i północnokoreańskie.
A na koniec ciekawostka. W jednej z telewizji powiedziano, że „rakieta podzieliła się na sześć części”, co nas bardzo rozbawiło. Pocisk nie rozpączkował, tylko oddzielił platformę wielogłowicową, od której odłączyła się każda z niezależnych głowic, by skierować się na swoje cele. To nie cudowne rozmnożenie, tylko znany od lat 70. system MIRV (Multiple Independent Re-entry Vehicles) lub jego niekierowana wersja MRV, jeszcze starsza. Z tym że zamiast rzeczywistych głowic użyto albo makiet, albo pułapek uwalnianych z głowicami, by utrudnić pracę systemom antyrakietowym.