Tysiąc dni wojny. Tak źle na froncie jeszcze nie było. Putin okazał się bezwzględny i podstępny
Przecież miała się nie wydarzyć nigdy więcej. Tak pisano na murach i transparentach: nigdy więcej. Tymczasem mija tysiąc dni tej wojny: 24 lutego 2022 r. Rosja napadła na Ukrainę. Bezczelnie i podstępnie, nazywając swoje działanie „specjalną operacją wojskową” albo walką z faszyzmem. Łamiąc prawo międzynarodowe i naruszając własne zapewnienia, że nie szykuje ataku na sąsiada. Naiwniakiem ten, kto uwierzył Kremlowi.
Ukraina. Zabraknie pokolenia
Tysiąc dni wojny. To nie jest okazja skłaniająca do świętowania. Raczej zmusza do refleksji nad kondycją relacji i zobowiązań międzynarodowych, bezpieczeństwa światowego, współpracy, jedności i wiarygodności sojuszy. Smutna i tragiczna: chyba każda ukraińska rodzina straciła na tej wojnie kogoś bliskiego lub najbliższego, cmentarze powiększają się o nowe kwatery, o setki, tysiące mogił, na których powiewa ukraińska flaga upamiętniająca poległych.
Szpitale pełne są rannych, liczba młodych i ciężko okaleczonych na całe życie rośnie w zastraszającym tempie. Za chwilę może zabraknąć całego pokolenia, bo poległo lub ucierpiało z powodu wojny. Pytanie, kto będzie odbudowywał ten kraj, wcale nie jest bez sensu. A to przecież nie tylko żołnierze, także cywile giną każdego dnia z powodu rosyjskich ataków. Kierowanych nie na obiekty wojskowe, lecz na cywilne dzielnice, rozpaczliwie bezbronne. Na miasta, na Kijów, gdzie alarmy bombowe rozlegają się cztery, pięć razy w ciągu nocy. Na infrastrukturę energetyczną, którą Rosja zdecydowała się zniszczyć i obezwładnić, żeby doprowadzić Ukraińców do determinacji, rozpaczy, skrajności. Żeby ich rzucić na kolana. Jak przeżyć kolejną zimę bez prądu, ogrzewania, wody, mieszkania?
Tylko w poniedziałek w ataku na