Świat

Najwierniejsi będą pierwszymi

Trump wybiera swoją drużynę. Fanatycy, politycy złamani, eksperci od „gorących dziewczyn”

Donald Trump Donald Trump Chip Somodevilla / Getty Images
Nie będzie już „dorosłych w pokoju”, aby przypilnować Donalda Trumpa. To nie żart! Ale nikogo już to chyba nie dziwi.

Już w noc wyborczą 5 listopada były wyraźne sygnały, że druga kadencja Donalda Trumpa będzie inna niż pierwsza. Osiem lat wcześniej, kiedy niespodziewanie pokonał Hillary Clinton, starał się – na miarę swoich możliwości – dopasować do sytuacji. Odprawił najważniejsze rytuały, jakich oczekuje się od prezydenta elekta: dziękował rywalce „za wiele lat służby dla kraju”, mówił o „zasypywaniu podziałów” i „narodowym pojednaniu”. Tymczasem po zwycięstwie nad Kamalą Harris zupełnie zlekceważył polityczne konwenanse.

Zamiast podniosłego przemówienia do narodu usłyszeliśmy znany z wieców swobodny strumień świadomości, przerywany krótkimi występami przyjaciół i znajomych (np. szefa związku zapaśników UFC), których Trump co chwila przywoływał na scenę. Wezwani skwapliwie składali mu gratulacje i prześcigali się w pochlebstwach. Przypominało to raczej huczną imprezę firmową albo urodzinową, a nie tradycyjny, solenny finał amerykańskiej kampanii wyborczej. Trump 2.0 już nie stara się grać roli prezydenta, tylko po prostu jest sobą.

Elon Musk doradza przy wszystkich nominacjach.Taylor Hill/Getty ImagesElon Musk doradza przy wszystkich nominacjach.

Dobitnym tego potwierdzeniem są szokujące nominacje na najważniejsze stanowiska, które posypały się w ubiegłym tygodniu. I znowu – kontrast z 2016 r. jest uderzający. Wówczas Trump był outsiderem, miał tremę debiutanta i – paradoksalnie – respekt dla elit, które przy każdej okazji krytykował. Dlatego w jego pierwszym gabinecie zasiedli prominenci. Sekretarzem obrony został powszechnie szanowany generał Jim Mattis, wcześniej dowódca sił zbrojnych USA na Bliskim Wschodzie, szefem dyplomacji – Rex Tillerson, były szef koncernu Exxon-Mobil. I tak dalej. Później Trump kolejno zwalniał ich z wielkim hukiem, bo w wewnętrznych naradach w Białym Domu mieli czelność wygłaszać własne zdanie albo nawet się sprzeciwiać.

Polityka 48.2024 (3491) z dnia 19.11.2024; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Najwierniejsi będą pierwszymi"
Reklama