Jak ktoś powiedział, szczęki opadły wszystkim do podłogi, gdy w świat poszła wiadomość o najnowszych nominacjach Donalda Trumpa do jego gabinetu. Potwierdzają one najczarniejsze przewidywania co do planów prezydenta elekta. Chyba naprawdę zamierza on mścić się na swoich politycznych przeciwnikach i zacieśnić przyjacielskie więzi z Putinem. Cała nadzieja teraz w Senacie, gdzie nawet wśród Republikanów jest jeszcze trochę rozsądnych i uczciwych polityków, którzy wydają się kierować interesem kraju i przyzwoitością bardziej niż wiernością dla Trumpa.
Miłośniczka satrapów na czele wywiadu
Powołana na dyrektora krajowego wywiadu (DNI – Director of National Intelligence) Tulsi Gabbard to była kongresmenka z Partii Republikańskiej i była oficer Gwardii Narodowej na Hawajach. Nie ma żadnego doświadczenia w kierowaniu jakąkolwiek większą organizacją, nie mówiąc o wywiadzie. DNI to stanowisko powołane po ataku terrorystycznym na USA 11 września 2001 r.; osoba je zajmująca ma koordynować prace wszystkich 15 agencji wywiadowczych, w tym CIA. Jest to zatem z grubsza odpowiednik polskiego koordynatora służb specjalnych.
Gabbard zasiadała przez kilka kadencji w Izbie Reprezentantów jako posłanka Partii Demokratycznej i w 2020 r. ubiegała się o partyjną nominację prezydencką, przegrywając, jak kilkoro innych kandydatów, z Joe Bidenem. Dwa lata później wystąpiła z tej partii, rok temu poparła Trumpa, a w tym zarejestrowała się w GOP. Uzasadniła to tym, że były prezydent słusznie chce „zakończyć wszystkie wojny” na świecie, do których Ameryka nie powinna się mieszać.