Trump prędko kompletuje team: Little Marco, „car imigracji” i inni ultrasi. Mogło być gorzej?
Zacząć należy od nominacji najważniejszych dla nas, bo tworzących skład zespołu kierującego amerykańską polityką zagraniczną i obronną. Nowym sekretarzem stanu ma zostać republikański senator z Florydy Marco Rubio, a doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego – kongresmen z tego samego stanu Michael Waltz. Czekamy teraz na oficjalne potwierdzenie ich wyboru. Można by do tego dodać Elise Stefanik, kongresmenkę z Nowego Jorku, formalnie nominowaną na ambasadorkę USA w ONZ.
Ekipa Trumpa. Mogło być gorzej?
Mogło być gorzej – komentują te nominacje politycy i eksperci w Waszyngtonie. Wiadomo, że Trump otoczony jest izolacjonistami ze szkoły America First, więc obawiano się, że szefem dyplomacji mianuje np. Richarda Grenella (jako ambasador w Berlinie zasłynął pouczaniem Niemiec, jaką mają prowadzić politykę). Przedwczoraj dowiedzieliśmy się też, że w ekipie prezydenta elekta nie znajdzie się Mike Pompeo, sekretarz stanu za jego pierwszej kadencji, zwolennik powstrzymywania Rosji i kontynuacji pomocy dla Ukrainy.
Rubio i Waltz uchodzą za Republikanów „tradycyjnych”, tzn. zwolenników twardej obrony strategicznych interesów USA na świecie, jeśli trzeba, z użyciem siły, a więc zamorskich interwencji. Mają poza tym bogate doświadczenie w sprawach międzynarodowych, obaj zasiadali długo w komisjach spraw zagranicznych i obronności obu izb w Kongresie, więc o ich kompetencje nie należy się martwić.