Świat

Serafin potrafi w tę grę. Przyszły polski komisarz wypadł bardzo dobrze przed europosłami

Piotr Serafin, przyszły komisarz ds. budżetu, w czasie przesłuchania przed europosłami. 7 listopada 2024 r. Piotr Serafin, przyszły komisarz ds. budżetu, w czasie przesłuchania przed europosłami. 7 listopada 2024 r. Łukasz Kobus / Forum
Piotr Serafin bez żadnego kłopotu przeszedł wysłuchanie w Parlamencie Europejskim. Po zielonym świetle od europosłów teraz czeka na głosowanie nad całą nową Komisją Europejską, które zaplanowano na koniec listopada.

Piotr Serafin, kandydat na komisarza ds. budżetu, był w czwartek przesłuchiwany przez europarlamentarną komisję budżetową oraz komisję ds. kontroli budżetowej. Po trzygodzinnym odpytywaniu pozytywną rekomendację dali mu przedstawiciele frakcji obejmujących grubo ponad dwie trzecie członków tych komisji, czyli ponad próg, którego osiągnięcie jest warunkiem zakończenia procedury bez dodatkowych pytań pisemnych. Serafina poparł także klub konserwatystów, do którego należy PiS. Natomiast przeciw Polakowi opowiedziała się frakcja Patriotów do Europy, do której należą m.in. europosłowie z partii Viktora Orbána. Serafin będzie z urzędu odpowiadać za procedurę „pieniądze za praworządność”, która zamroziła Węgrom ponad 6 mln euro funduszy spójności.

Czytaj też: Unia nie będzie rządzić światem, ale nic lepszego nie ma. Musi się zmieniać, żeby trwać

Serafin umie grać w Europie

„Powinniśmy dążyć do stworzenia nowego budżetu UE, który będzie symbolem jedności, a nie podziałów. To powinien być mocny sygnał, że Europa bierze większą odpowiedzialność za swoją przyszłość” – zadeklarował Serafin na początku wysłuchania. Wypadł bardzo dobrze, ale to w tym wypadku oznacza, że jednocześnie mało atrakcyjnie, bo dzięki świetnej znajomości materii nadzwyczaj zręcznie uchylał się od odpowiedzi m.in. na pytania o konkrety reform i kwoty w budżecie na lata 2028–34. Komisja zamierza je bowiem zaproponować dopiero w drugiej połowie 2025 r.

Serafin, zgodnie z wymogami tej gry politycznej z europosłami, nie odszedł na krok od dotychczasowych deklaracji szefowej KE Ursuli von der Leyen oraz od własnych pisemnych odpowiedzi na wstępne pytania z października. Wysłuchanie sprowadziło się do powtarzania kwestii już świetnie znanych.

Parę dni wcześniej Serafin spotkał się z europosłem Bogdanem Rzońcą (PiS), który – oprócz Tomasza Buczka (Konfederacja) – był jedynym Polakiem z opozycji, który zabrał głos podczas wysłuchania. Rzońca postulował skierowanie pieniędzy ze wspólnej kasy na ochronę granic zewnętrznych, co jest także postulatem premiera Donalda Tuska. Pytania Buczka też dotyczyły spraw budżetowych, z kolei Janusz Lewandowski (PO), niegdyś komisarz ds. budżetu i przełożony Serafina w Komisji Europejskiej, wspierał go w kwestiach wydatków na obronność.

Zresztą podczas wysłuchania nie było – również ze strony europosłów spoza Polski – żadnych poważnych prób politycznego grillowania. „Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie walka wielu pokoleń Polaków o wolność i, jak to się kiedyś mówiło, powrót do Europy. Jestem wdzięczny moim rodakom, że także dziś są źródłem nadziei na silną UE” – podkreślał przyszły komisarz.

Czytaj też: Centrum w Unii się trzyma. Rewolucji nie będzie, ale wątpliwości są

Ile pieniędzy na obronność

Serafin potwierdził, że Komisja Europejska szykuje wywołującą bodaj największe zainteresowanie europosłów reformę, która powiąże wypłaty z budżetu UE po 2027 r. z reformami i inwestycjami ustalonymi wcześniej między Brukselą i poszczególnymi państwami. To zasada obowiązująca w KPO, której nie ma w zwykłym budżecie (teraz do wypłat wystarczają inwestycje). Ale jednocześnie obiecał Parlamentowi Europejskiemu, że kluczową rolę będą odgrywać regiony, pomijane w negocjowaniu KPO. Na taką centralizację, którą Serafin uznał za błąd Funduszu Odbudowy, narzekają m.in. polskie samorządy. Polak zapewniał, że przyszła polityka spójności nie będzie dokładną kopią Funduszu Odbudowy, więc regiony – w naszym przypadku to władze samorządowe – będą nadal uczestniczyć w ustalaniu planów inwestycji finansowanych przez Brukselę.

Kraje UE chcą wspólnie rozkręcać przemysł zbrojeniowy, ale na ten cel Bruksela ma tylko po pół miliarda euro rocznie do 2027. Berlin chce odłożyć debaty o większych pieniądzach do negocjacji budżetu 2028–34, ale Serafin, już jako przedstawiciel Polski przy UE, przekonywał, że Unia zagrożona przez Rosję nie może tak długo czekać. Także jako członek KE zamierza promować dyskusje nad dodatkowymi pieniędzmi na obronność na najbliższe dwa–trzy lata i przekonywać, że współfinansowanie musi objąć – wbrew obecnemu sprzeciwowi m.in. Berlina – projekty obronne, jak promowany przez Donalda Tuska system obrony powietrznej dla UE i wzmacnianie granicy wschodniej. Serafin podkreślał w Parlamencie Europejskim, że pierwsze duże wypłaty z budżetu 2028–34 nastąpią dopiero ok. 2030 r., więc Unia musi znaleźć szybciej pieniądze na obronę. „Ale to głównie sprawa rozmów przywódców państw Unii” – zaznaczył.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną