986. dzień wojny. W tym okrucieństwie jest metoda. Rosjanie walczą cynicznie i coraz inteligentniej
Rosyjskie koleje państwowe RZD planują wycofać ok. 100 tys. wagonów towarowych ze służby. Przyczyny są dwie, bo dotyczy to niemal wyłącznie wagonów odstawionych, i tak niesprawnych, które nie mogą być wykorzystane. Po pierwsze, w wyniku sankcji brakuje części zamiennych, głównie chodzi o łożyska toczne wykonane z wielką precyzją z wysokogatunkowej stali. Ich produkcja w Rosji jest niewystarczająca, a import został poważnie zachwiany. Druga przyczyna jest taka, że brakuje ludzi do pracy i nie ma kto tych wagonów naprawiać ani obsługiwać. A codzienna obsługa zestawionych pociągów to mrówcza praca wielu rewidentów, którzy sprawdzają działanie hamulców i połączenia wagonów, zakładają znaki końca pociągu (by na posterunkach ruchu można było poznać, czy skład „nie zgubił” wagonów), dolewają oleju do maźnic w starszych wagonach i sprawdzają ich stan techniczny przed wyruszeniem w drogę. Do tego dochodzą też pracownicy torowi, którzy konserwują rozjazdy i je czyszczą, sprawdzają stan torów i elementów związanych ze sterowaniem ruchem. Potrzeba więc dużej grupy odpowiednio przygotowanych ludzi, gotowych na ciężką pracę fizyczną. Wojsko właśnie wielu takich kolei podebrało, oferując wysokie zarobki na kontraktach. Dotyczy to całej rosyjskiej gospodarki, której brakuje nawet 6–8 mln ludzi do pracy. Ściągani są więc obcokrajowcy – z Azji, a nawet z Afryki.
Według ujawnionego nagrania deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Aleksander Borodaj, pochodzący z Donbasu i zasiadający niegdyś we władzach marionetkowej Donieckiej Republiki Ludowej, uważa, że na frontach giną Rosjanie mało wartościowi ze społecznego punktu widzenia. Mówi on, że zadaniem piechoty wysyłanej na front jest „przyciąganie uwagi i maksymalne wyczerpywanie sił przeciwnika, podczas gdy inni na tyłach przygotowują się do głównej ofensywy”.