Korea Północna wystrzeliła pocisk balistyczny. Kim nie chce spokoju, dzięki Rosji ma gwiezdny czas
Pułap 7 tys. km osiągnął pocisk międzykontynentalny, który Korea Północna wystrzeliła ostatniego dnia października. Japoński wywiad podaje, że rakieta wzbiła się pod znacznym kątem i po 86 minutach spadła tysiąc kilometrów od miejsca startu. Test zakończył się sukcesem. Do tej pory żaden pocisk reżimu z Pjongjangu nie poleciał tak wysoko i nie był w przestrzeni tak długo. Gdyby spłaszczyć jego trajektorię, mógłby polecieć o wiele, wiele dalej. A jeszcze w przededniu próby wywiad Korei Południowej, formalnie pozostającej w stanie wojny z północnym sąsiadem, poinformował parlament w Seulu, że na Północy zakończyły się przygotowania do kolejnej, siódmej w historii próby jądrowej (poprzednią wykonano w 2017).
Kim nie szuka spokoju
Strzelając rakietami o dużych zasięgach – ostatni raz w grudniu 2023 r. – przywódca Kim Dzong Un łamie rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podobnie będzie z detonacją ładunku jądrowego. Ale co z tego, skoro Kim nie musi przejmować się skutkami i żadnych dodatkowych sankcji się nie boi. Na pewno nie dołoży mu ich Rada Bezpieczeństwa, bo nie zgodzą się na nie Chiny i Rosja. Od reszty świata i globalnego obrotu gospodarczego odizolowały go już rundy poprzednich obostrzeń. Na tyle szczelnie, że państwom demokratycznym, ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową na czele, zostało minimalne pole manewru, nie mają już za bardzo środków nacisku na Kima, nie mają sposobu, by go pokojowo zdyscyplinować.
Tyle że Kim nie szuka spokoju. Za sprawą wojny w Ukrainie ma gwiezdny czas. Przymila się do niego Rosja Władimira Putina. Kupiła już górę pocisków artyleryjskich i innego uzbrojenia, dostała też ponad 10 tys. północnokoreańskich żołnierzy. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte stwierdził, powołując się na zachodnie dane wywiadowcze, że wojska Kima ubrano w rosyjskie mundury i wyposażono w rosyjską broń. Zostały skierowane przede wszystkim do obwodu kurskiego, gdzie miałyby wesprzeć Rosjan w próbie wypchnięcia oddziałów ukraińskich. Rosja bierze broń i ludzi, w zamian płaci, także technologiami. W tym takimi, które pewnie unowocześnią arsenały Północy.
Korea planuje próbę jądrową
Kimowi najwyraźniej zależy na rozgłosie. Od wielu miesięcy na Południe wysyłane są balony, często z podwieszonymi śmieciami. Choć lecą setkami, same w sobie nie są dolegliwe. Jednak ich pojawienie się na horyzoncie wzbudza alarmy i telefoniczne powiadomienia, które w dzień i w nocy otrzymują mieszkańcy.
Test rakiety o dużych możliwościach i przygotowania do próby jądrowej to sygnały związane pewnie z wyborami w Stanach (będących wielkim wrogiem reżimu) i nową pozycją Kima. Tym sposobem mówi, że nie ugnie się pod żadną presją. To ostrzeżenie wysłane zwłaszcza Południu i jego asertywnie nastawionemu prezydentowi. Yoon Suk-yeol już parę razy ostrzegał Kima, że wojsko może odpowiedzieć na prowokacje. W dniu próby pocisku lotnictwo południowokoreańskie, wspólnie ze stacjonującymi tu lotnikami amerykańskimi, przeprowadziło ćwiczenia, w których udział wzięła ponad setka załogowych i bezzałogowych statków powietrznych. Strzelano m.in. do celu mającego imitować mobilną wyrzutnię pocisków balistycznych.
Czytaj też: Zrozumieć Koreańczyków
Wojna w Ukrainie: bilans rykoszetów
Kim stoi przed olbrzymią szansą. Wielka wojna w Europie wyciągnęła satrapę z prowincjonalnego, nienowoczesnego państwa na pierwszą linię światowej polityki. Kim występuje teraz jako sponsor i sprzymierzeniec Putina, podtrzymuje możliwości rosyjskiej armii, będącej zresztą w uderzeniu. Te postępy przywódcy Północy wywołują kontrakcję Południa (Yoon zapowiada rewizję strategii wsparcia Ukrainy, na razie broń inną niż defensywna Południe nad Dniepr śle przez pośredników) i stawiają w niewygodnym położeniu Chiny. Dotychczas traktowały Kima jak znacznie młodszego i sprawiającego duże kłopoty partnera. Pomagały, chroniły, ale w zamian oczekiwały elementarnej lojalności.
Tymczasem nowe związki z Putinem pozwalają Kimowi na emancypację. I nawet jeśli wszystko zostaje w komunistyczno-autorytarnej rodzinie, a Kim na bieżąco informuje Chińczyków o swoich krokach (co wcale nie jest takie pewne), to Pekin ma powody do niepokoju.
Bilans rykoszetów strategicznych wojny w Ukrainie jest taki, że Korea Północna zyskała więcej niezależności od Chin. Rosną (nieco) obawy, że międzykoreańskie zadrażnienia z etapu retorycznych przytyków przejdą do ostrzejszej fazy. Co już psuje nastrój w całym regionie i ma pośrednio wpływ na globalne obroty handlowe. Korea Południowa intensywnie wzmacnia związki z NATO. Na razie Chiny miały znosić to, że Północ intensywnie zbroi Rosję, licząc, że to stan przejściowy.
Zanosi się jednak na dłuży romans. A że Chiny nie powstrzymują ani Kima, ani Putina, to także na nie spadnie odium za ewentualne zbrodnie, które północnokoreańscy żołnierze popełnią w Ukrainie – są zapewne przygotowani do działań na wysokim poziomie okrucieństwa. Wszystkie te okoliczności postarają się rozdmuchać przeciwnicy Chin, Korei Północnej i Rosji, by zasiać dodatkowe ziarna wątpliwości.