Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da
Nikt uczciwie patrzący na frontowe realia nie będzie dziś podtrzymywał mitu o ukraińskiej wygranej. Realia są takie, że Ukraina się cofa, praktycznie wszędzie, gdzie Rosja naciera – a naciera w tempie niewidzianym przynajmniej od roku. Na codziennie aktualizowanych mapach widać, jak powiększa się okupowany obszar Donbasu, zaznaczany z reguły odcieniem czerwieni, lub jak odbijane są ziemie obwodu kurskiego, zajęte przez Ukraińców latem.
„Postępy Rosji w Rosji” – ten niemal memiczny punkt legendy tych map przyniósł już odzyskanie połowy tego, co słusznie uchodziło w sierpniu za niebywały ukraiński sukces. I to jeszcze zanim do akcji weszli północnokoreańscy sojusznicy Moskwy, których skuteczności na polu walki dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć. W Donbasie Ukraina traci kontrolę nad kolejnymi wsiami, osadami, miasteczkami i miastami położonymi na zachód od Doniecka, czyli wszędzie, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu Rosjanie nacierali z dużą intensywnością, ale bez większego powodzenia. Kampanię obronną w Donbasie Ukraina wyraźnie przegrywa.
Czytaj też: Tragedia Ukrainy nie skończy się szybko. A skutki będą globalne. Sojusznicy, ogarnijcie się!
Gdyby tylko plan się powiódł
W pamięć szerszej widowni tego wojennego teatru zapadły głębiej nazwy takie jak Bachmut czy Awdijiwka, bronione przez Ukrainę przez ponad rok czy dłużej. Ale dziś front jest już ponad 20 km dalej na zachód i doszło wiele nowych, z których Ukraińcy musieli się wycofać lub w których ukraińskie reduty bronią się ostatkiem sił.