Rasistowski incydent na wiecu Trumpa. Czy to „październikowa niespodzianka”, która zaważy na wyniku?
Donald Trump nie przeprasza za obraźliwą wypowiedź na wiecu w Nowym Jorku – jeden z mówców nazwał Portoryko „pływającą wyspą śmieci na środku oceanu”. „Dowcip” – jak to określa jego autor – na tydzień przed wyborami wywołał oburzenie kilkumilionowej diaspory.
Autorem niesmacznej wypowiedzi był niezbyt znany satyryk Tony Hinchcliffe. Przed przemówieniem byłego prezydenta popisał się jeszcze rasistowskimi enuncjacjami pod adresem Latynosów, mówiąc np., że „kochają płodzić dzieci”.
Niedzielny wiec w słynnej hali Madison Square Garden na Manhattanie obfitował zresztą w wulgarne wypowiedzi i szczególnie brutalne ataki na Demokratów i ich kandydatkę do Białego Domu Kamalę Harris. Jeden z mówców nazwał ich „degeneratami”, inny określił wiceprezydentkę mianem „antychrysta”, jeszcze inny powiedział o niej, że to „wyjątkowy s...syn”.
Wybory w USA: kogo poprze diaspora
Portoryko to wyspa na Morzu Karaibskim o szczególnym statusie „terytorium stowarzyszonego” z USA (Commonwealth). Mieszkańcy mają amerykańskie obywatelstwo, korzystają z amerykańskich świadczeń socjalnych, ale nie mają prawa głosu w wyborach federalnych. Prawo głosowania ma jednak blisko 6 mln Portorykańczyków zamieszkałych w USA. Obraźliwy „dowcip” na wiecu Trumpa wywołał silną reakcję.
Blisko 470 tys. amerykańskich Portorykańczyków mieszka w Pensylwanii, gdzie w 2020 r. Joe Biden wygrał z Trumpem z przewagą raptem 80 tys.