Siedem pól walki
Trump kontra Harris: siedem głównych pól walki. Tu Ameryka jeszcze się waha, tu rozstrzygnie się wynik
Wilkes-Barre to miasto średniej wielkości we wschodniej Pensylwanii. Na przełomie XIX i XX w. przyjeżdżały tu tysiące imigrantów z ziem Polski, Ukrainy i innych krajów Europy Wschodniej. Pracowali w kopalniach węgla, fabryce lokomotyw i głosowali na Demokratów. Kopalń ani ciężkiego przemysłu już nie ma, a 30 proc. mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa. Podróżnych zbliżających się do miasta dwa tygodnie przed wyborami witają przy drodze niekończące się billboardy, tablice i tabliczki: „Trump”. Afiszy z „Kamalą” nie widać.
Na placu między szeregami ciężarówek stoi około stu mężczyzn i kobiet z transparentami oraz banerami „America First” i gwiaździstymi sztandarami. Z autobusu z ogromnym napisem „Make America Great Again”, który właśnie przyjechał, wysiadają goście z Waszyngtonu – kongresmeni i oficjele z ekipy byłego prezydenta. „Team Trump” objeżdża miasteczka Pensylwanii, by agitować za kandydatem.
– Nie wystarczy, że sami zagłosujecie – mówi kongresmen Dan Meuser. – Musicie przyprowadzić innych, dzieci waszych przyjaciół, ich rodziców. Jeśli będzie nas dużo, nikt nas nie oszuka przy liczeniu głosów! Kash Patel, który za Trumpa pracował w Departamencie Obrony, ostrzega: – Kamala zabierze wam broń, każe w szkołach czytać dzieciom to, czego nie chcielibyście, żeby ich uczono! Ona nie spotkała się nawet z rodzinami żołnierzy zabitych w zamachu bombowym podczas ewakuacji w Kabulu!
Słuchacze wiwatują, wykrzykują: Yes, yes! Ale najbardziej rozgrzewa ich była rzeczniczka sekretarza skarbu Monica Crowley: – W 2020 r. celowo uwolnili wirusa, spuścili ze smyczy antifę i sfałszowali wybory! Celowo ranią was i cały kraj!