Świat

W Gruzji wygrali i demokraci, i prorosyjski rząd. Może powtórzyć się scenariusz z Białorusi

Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili AA/ABACA / Abaca Press / Forum / Forum
Centralna Komisja Wyborcza podała, że w wyborach wygrało rządzące Gruzińskie Marzenie z wynikiem 54,09 proc. Siły opozycji zdobyły łącznie 37,58 proc. głosów. „Nie uznaję tych wyników” – ogłosiła prezydentka Salome Zurabiszwili i na poniedziałek zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi.
Gruzja zagłosowała. 26 października 2024 r.Shakh Aivazov / Associated Press/East News Gruzja zagłosowała. 26 października 2024 r.

Gruzja pokazała demokrację, europejskość i dojrzałość... Jestem dumna i pewna naszej europejskiej przyszłości!” – napisała na X (daw. Twitter) Salome Zurabiszwili, nieformalna liderka opozycji. Oparła się na wynikach exit poll, dostępnych w sobotę chwilę po godz. 20 (18 w Polsce), które opublikowała proopozycyjna stacja Formula TV. Podobne podała prywatna stacja Mtavari Arkhi, także sympatyzująca z opozycją. Prorządowa Imedi TV ogłosiła natomiast zwycięstwo rządu.

W niedzielę rano gruzińska Centralna Komisja Wyborcza podała, że w wyborach wygrało rządzące Gruzińskie Marzenie z wynikiem 54,09 proc. (na podstawie głosów z 99 proc. lokali). Siły opozycji zdobyły łącznie 37,58 proc. głosów. „Nie uznaję wyników sobotnich wyborów parlamentarnych” – oświadczyła prezydentka Salome Zurabiszwili i na poniedziałek o godz. 19 (17 polskiego czasu) zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi.

Tina Bokuczawa, liderka Zjednoczonego Ruchu Narodowego, ogłosiła, że partia przechodzi „w tryb sytuacji nadzwyczajnej”. Lider Koalicji na rzecz Zmiany Nika Gwaramia mówi o zamachu stanu.

Można więc mówić o powtórce scenariusza z ostatnich wyborów w Białorusi, gdzie rządzący przedstawili mało prawdopodobne zwycięstwo Alaksandra Łukaszenki.

Gruzja: strach przed wyborami

Frekwencja w sobotę była jedną z najwyższych w historii Gruzji. Według oficjalnych danych do godz. 17 zagłosowało nieco ponad 50 proc. uprawnionych osób.

Jak mówił mi w sobotę Dominik Cagara, współzałożyciel i dziennikarz Open Caucasus Media, same wybory nie przebiegały spokojnie. Wręcz przeciwnie. – Wybory przebiegają w bardzo napiętej atmosferze – komentował wczesnym popołudniem. Z całego kraju docierają doniesienia o nieprawidłowościach, w tym tak poważnych jak wrzucanie do urn fałszywych kart do głosowania czy kupowanie głosów; przed kilkoma lokalami wyborczymi doszło do bijatyk.

Wynik wyborów nie jest pewny. Wiele będzie zależeć od skali fałszerstw oraz frekwencji – dodał Cagara.

O istotnych naruszeniach prawa wyborczego, jak podaje Reuters, mówią niezależne od siebie ciała: Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), dwie amerykańskie grup non-profit (National Democratic Institute i International Republican Institute) oraz gruzińskie ISFED (International Society for Fair Elections and Democracy).

Nad sobotnimi wyborami unosiło się widmo niedawnych protestów. Przypomnijmy: trwają od marca zeszłego roku, a przybrały na sile niedawno, w maju, kiedy prorosyjska partia rządząca – Gruzińskie Marzenie – próbowała przeforsować niesławną ustawę o „obcej agenturze”, dającą państwu możliwość likwidowania wszelkiej działalności opozycyjnej, co ułatwiłoby władzy zbliżenie się do putinowskiej Rosji.

Gruzińskie Marzenie to ugrupowanie założone przez Bidzinę Iwaniszwilego, miliardera, który zdobył fortunę w postsowieckiej Rosji. Obecnie partia stosuje taktyki podobne do tych znanych z europejskiego podwórka – choćby słowackiego Ficy czy węgierskiego Orbána – zmierzające ku autorytaryzmowi.

Po drugiej stronie stał blok opozycji prodemokratycznej pod wodzą Salome Zurabiszwili, dawnej minister w rządzie Saakaszwilego.
Jak pisał Bryan Gigantino, autor podkastu „Reimagining Soviet Georgia”, to nie tylko wybory parlamentarne, ale i geopolityczne. Stawką jest rywalizacja na linii Rosja–Zachód. Gruzini i Gruzinki najwyraźniej wybrali „drogę na Zachód”.

Między demokracją a oligarchią

Tymczasem politycy Gruzińskiego Marzenia świętują, nie przejmując się wynikami, które przedstawia opozycja. Nie zapominajmy, że ugrupowanie to – „antyeuropejskie”, używające autorytarnej i homofobicznej retoryki – wciąż ma poparcie blisko połowy społeczeństwa. I, co gorsza, dalej ma silne wpływy w państwie. Pisał o tym niedawno chociażby Eduard Marikaszwili, prawnik i działacz na rzecz praw człowieka, analizując rozpad kolejnych instytucji państwowych. Nawet więc jeśli Gruzińskie Marzenie podało fałszywe wyniki exit poll, nie oznacza to „uratowania” Gruzji.

Samo zwycięstwo opozycji również nie jest miażdżące – przekracza niewiele ponad 50 proc. (mowa o opozycyjnych exit poll i różnych ideologicznie partiach startujących z kilku list). Podobny wynik osiągnęło rzekomo Gruzińskie Marzenie.

Mam nadzieję na zwycięstwo opozycji – mówiła mi jeszcze przed wyborami gruzińska pisarka i publicystka Tamta Melaszwili. – To koniec niestabilności, łamania praw kobiet. Europa to pewien symbol, do którego chcemy zmierzać.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama