Greta psuje klimat
Greta w arafatce walczy z Izraelem. Prasa w Niemczech uznała ją za antysemitkę. Co za odmiana!
Młodziutka aktywistka, „klimatyczne sumienie świata”, w 2019 r. była kandydatką do Pokojowej Nagrody Nobla. W tym samym roku została też „Człowiekiem Roku” niemieckiego magazynu „Der Spiegel”. Dziś ten sam „Spiegel” nazywa Gretę Thunberg antysemitką. A w samych Niemczech wzbudza ona autentyczną furię, o jej nienawiści do Żydów dyskutują politycy i media. Co to za odmiana!
Jeszcze osiem lat temu w żółtym kapoku i z tekturową tabliczką z napisem „Strajk szkolny klimatyczny” podbijała serca swoją bezkompromisowością, siłą połączoną z delikatnością i zaangażowaniem w szeroko pojęte dobro. Była dzieckiem, które mówiło dorosłym: „How dare you?” – i nawoływało do ratowania świata przed klimatyczną katastrofą. Była nową inspirującą i godną zaufania Pippi Långstrump, która pociągnęła za sobą miliony młodych ludzi. Tak powstał globalny ruch, Fridays for Future, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny.
Każdy wielki tego świata chciał poznać Gretę i się z nią sfotografować: papież, Barack Obama i oczywiście kanclerz Niemiec Angela Merkel. Granatowe adidasy 17-letniej Szwedki, z warkoczem jak u 12-latki i to raczej z zeszłego wieku, idealnie skomponowały się na zdjęciach z marynarką pani kanclerz. Greta żądała od Merkel odwagi i zdecydowania. Pani kanclerz uśmiechała się i przyjaźnie kiwała głową.
Kryzys klimatyczny nie minął. Za to klimat wokół Thunberg, zwłaszcza w Niemczech, jest nie do poznania. Deputowana do Bundestagu Andrea Lindholz z frakcji CDU/CSU napisała na platformie X, że Thunberg należy zakazać wjazdu do kraju, bo zionie nienawiścią do Żydów. Alexander Throm z CDU, rzecznik partii ds. polityki wewnętrznej, nazwał ją Jew-hater. „Wszyscy, którzy jak Thunberg przyjeżdżają tu, aby agitować przeciw Izraelowi i pluć na naszą policję, nie mają czego tu szukać” – dodał i domagał się, aby szwedzka filia Fridays for Future odcięła się od swojej założycielki.