Świat

Izrael wyeliminował szefa Hamasu Jahję Sinwara. Ale to nie koniec „wojny rezurekcji”, ogłosił Netanjahu

Jahija Sinwar, szef Hamasu Jahija Sinwar, szef Hamasu Mohammed Abed/AFP / East News
Izrael potwierdził, że w dzisiejszym zamachu w Strefie Gazy zginął jeden z dwóch architektów ataku 7 października. Co to może oznaczać dla dalszych losów tego konfliktu?

Siły Obronne Izraela (IDF) poinformowały w czwartek, że sprawdzają, czy w ataku na nieujawnioną lokalizację w Strefie Gazy wśród trzech zabitych terrorystów znajduje się ciało Jahji Sinwara. Dwóch izraelskich urzędników potwierdziło, że armii udało się wyeliminować szefa Hamasu. Na krążących w internecie zdjęciach widać przysypanego gruzem siwowłosego mężczyznę z widocznymi uszkodzeniami głowy po lewej stronie – w oczy rzuca się podobieństwo z dostępnymi zdjęciami lidera Hamasu. Niektóre portale internetowe porównywały również widoczne na zdjęciach uzębienie zabitego ze zdjęciami Sinwara. Izraelskie służby zajęły się również tym aspektem; posiadają dawne karty medyczne Sinwara, który w izraelskich więzieniach spędził 22 lata.

Przypomnijmy: wyszedł na wolność 2011 r. w ramach wymiany ponad tysiąca palestyńskich więźniów w zamian za izraelskiego żołnierza Gilada Szalita. Jego wypuszczeniu przeciwny był wówczas... dentysta z więzienia, w którym przebywał Sinwar, Juwal Bitton, późniejszy szef wywiadu w izraelskiej służbie więziennej. To on w więzieniu uratował Sinwarowi życie, diagnozując na czas udar. – Po porwaniu Szalita w 2006 r. Izrael wszedł do Gazy, zabił kilkuset terrorystów, zginęło też kilka tysięcy cywilów. Zapytałem wtedy Sinwara, czy śmierć 10 tys. niewinnych ludzi jest warta uwolnienia kilkuset hamasowców. Odpowiedział: „Nawet 100 tys. jest tego warte” – mówił Bitton w wywiadzie dla „Polityki”.

Po informacji o śmierci Sinwara udało nam się ponownie skontaktować z Bittonem: – Gdy tylko zobaczyłem zdjęcie, od razu go rozpoznałem stwierdził Bitton. To znacząca zmiana dla losów tej wojny. Można powiedzieć, że Hamas został ostatecznie wyeliminowany. Nie ma już Hamasu. Nie ma przywództwa w Gazie. Hamas stracił swoje zdolności militarne i rząd cywilny. Teraz przywództwo Hamasu, które jest poza Gazą, będzie miało więcej do powiedzenia, a to może doprowadzić do porozumienia w sprawie powrotu zakładników i zastąpienia rządu Hamasu. Teraz wszystko w rękach naszego rządu.

Najpierw Sinwar, potem zakładnicy?

Izraelska armia podała wcześniej, że w okolicy ataku nie odnotowano obecności zakładników. Jest to o tyle zastanawiające, że do tej pory same IDF utrzymywały, że Sinwar ukrywa się w tunelach w Gazie w otoczeniu porwanych, którzy traktowani są jak żywe tarcze. Eliminacja „izraelskiego wroga numer 1” mogłaby wówczas kosztować życie wielu niewinnych ludzi. Na coś takiego po omyłkowym zabiciu przez izraelskich żołnierzy trzech zakładników oraz niedawnym odkryciu ciał sześciu innych, którzy zostali zabici tuż przed dotarciem do nich IDF, władze Izraela nie mogą sobie pozwolić. Tamte wydarzenia wzbudziły wśród Izraelczyków gniew. Wielu uważa, że zakładników można było uratować, zwłaszcza gdyby rząd premiera Beniamina Netanjahu zgodził się na porozumienie z Hamasem w sprawie ich uwolnienia – nawet za cenę zakończenia wojny.

Po pierwszych informacjach, że wśród zabitych dziś w Gazie może znajdować się Jahja Sinwar, natychmiast pojawiły się podobne głosy. Einav Zangauker, matka porwanego z kibucu Nir Oz 24-letniego Matana, stwierdziła, że teraz bardziej niż kiedykolwiek życie jej syna i innych zakładników jest w niebezpieczeństwie. Zwracając się do Netanjahu, oświadczyła: „Nie grzebcie zakładników. Zwróćcie się do mediatorów i opinii publicznej i podejmijcie nową izraelską inicjatywę. Mój Matan i inni zakładnicy w tunelach nie mają czasu. Masz zdjęcie zwycięstwa. Teraz przynieś umowę”, stwierdziła.

W podobnym, choć nieco łagodniejszym tonie, wypowiedziało się Forum Rodzin Zakładników: „Wzywamy rząd Izraela, światowych przywódców i kraje mediacyjne do wykorzystania tego wojskowego osiągnięcia w dążeniu do natychmiastowego porozumienia w sprawie uwolnienia wszystkich 101 zakładników: żywych w celu rehabilitacji i zamordowanych w celu godnego pochówku”.

Czy jednak zabicie Sinwara może rzeczywiście pomóc w osiągnięciu porozumienia? Netanjahu od ponad roku niestrudzenie obiecuje Izraelczykom „całkowite zwycięstwo”, w tym wyeliminowanie Hamasu. Zabicie w Teheranie poprzedniego szefa Hamasu Ismaila Hanije, potem lidera Hezbollahu Hassana Nasrallaha w Bejrucie, a wcześniej Mohameda Deifa w Gazie, uważanego obok Sinwara za głównego architekta ataku Hamasu 7 października 2023 r. na Izrael, to duże sukcesy, nawet jeśli symboliczne. Pytanie brzmi, czy Beniamin Netanjahu zechce je wykorzystać do zakończenia tej wojny. Wydaje się, że zabicie Sinwara może je tylko nieco przybliżyć.

Czytaj też: Premier strachu. Beniamin Netanjahu, przywódca na cenzurowanym

Czego chce Netanjahu

Izrael od ponad roku prowadzi intensywne działania zbrojne w Gazie. Szacuje się, że w tym czasie wyeliminował ok. 20 tys. uzbrojonych członków rozmaitych bojówek, zabił głównych dowódców, zniszczył też w znacznym stopniu infrastrukturę militarną, składy amunicji, manufaktury rakiet, a także znaczną część tuneli. IDF nie podaje jednak, jak daleko jest do odniesienia zwycięstwa ani jak dokładnie je definiuje. Zasadnicze pytanie dotyczy też tego, jaką strategię ma dziś premier Beniamin Netanjahu.

W czwartek ogłosił, że zabicie Sinwara „nie oznacza końca wojny”. „Armia będzie dalej walczyć aż do uwolnienia zakładników ze Strefy Gazy” – zapowiedział. Netanjahu oświadczył też, że po wojnie Hamas nie będzie rządził Strefą Gazy i jest to szansa dla jej mieszkańców, by uwolnić się od tyranii organizacji, która zrujnowała ich życie. Po ogłoszeniu śmierci Sinwara po raz kolejny Netanjahu nazwał operację w Gazie „wojną rezurekcji (zmartwychwstania)”. „Ktokolwiek odłoży broń i odda naszych zakładników – pozwolimy mu odejść i żyć” – podkreślił.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama