Świat

Tusk wywołał awanturę. Ale prawo azylowe dla wielu krajów w Europie stało się farsą

Niemiecki patrol na granicy z Polską, październik 2023 r. Niemiecki patrol na granicy z Polską, październik 2023 r. Jens Schlueter / AFP / East News
Zapowiedź „zawieszenia” prawa do azylu wywołała sprzeciw części środowisk. Prawda jest jednak taka, że migranci chcą uniknąć składania wniosków o ochronę w Polsce i robią to tylko w sytuacjach podbramkowych. A pomoc humanitarna na granicy jest wykorzystywana przez przemytników.

Zapowiedź arbitralnego „zawieszenia” prawa do ochrony międzynarodowej wywołała szeroki sprzeciw w środowiskach obrońców praw człowieka, lewicy i organizacji pozarządowych. Zupełnie zresztą zrozumiały, bo traktaty i konwencje nie są czymś, co można po prostu „zawiesić”. O prawie azylowym i jego roli należy jednak debatować. Nie jest to proste, bo w tej sferze zderzają się różne porządki i interesy: prawa człowieka i zabezpieczające je konwencje, traktaty i porozumienia, ustawodawstwo krajowe i faktyczne praktyki na granicach. Jest prawdą zarówno to, że ubieganie się o azyl jest gwarantowanym przez konwencje prawem człowieka, jak i fakt, że prawo to jest dziś na wielką skalę instrumentalizowane – przez przemytników ludzi i przez dyktatury, które szantażują swoich sąsiadów, używając migracji jako broni.

Prawo azylowe jest też nagminnie używane jako strategia nieregularnej migracji – bo powołanie się na konwencję genewską o uchodźcach pozwala (w teorii, bo na wielu granicach praktyka jest często inna) wjechać do kraju i w większości przypadków pozostać w nim na wiele lat, nawet jeśli ochrona międzynarodowa w danym przypadku nie przysługuje.

Czytaj też: Odbijanki, odpychanki. System wypychania emigrantów

„Po prostu stosujmy procedury”

W odpowiedzi na deklarację Tuska obrońcy praw człowieka zaczęli podkreślać konieczność przestrzegania istniejących procedur – czyli przyjmowania od migrantów

  • Donald Tusk
  • migracje
  • Niemcy
  • uchodźcy
  • Reklama