Świat

Miejsce zwane Libanem

Liban to żywa skamielina. Państwo fikcyjne, tylko na mapie

Jeszcze przed obecną wojną prawie połowa Libańczyków żyła poniżej poziomu ubóstwa. Jeszcze przed obecną wojną prawie połowa Libańczyków żyła poniżej poziomu ubóstwa. Carl Court / Getty Images
Gdzie jest rząd? – pytają bombardowani przez Izrael Libańczycy. Ich państwo to irytująca wszystkich fikcja, ale jej brak byłby jeszcze większym zagrożeniem dla regionu.

Nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Chyba że w Libanie. Z początkiem października izraelska armia wkroczyła na terytorium swojego północnego sąsiada po raz czwarty w historii. Tym razem „ograniczona” – przynajmniej na razie – inwazja lądowa została poprzedzona serią ataków na członków Hezbollahu, w tym zabójstwem Hasana Nasrallaha, szefa tej organizacji terrorystycznej, oraz bombardowaniami jej baz w południowym Libanie. Inwazja ma być odpowiedzią na systematyczny, choć też ograniczony ostrzał północnego Izraela przez Hezbollah, który w ten sposób przez niemal rok solidaryzował się z Hamasem w Strefie Gazy.

1.

Z tym „ograniczonym” charakterem działań Izraela różnie bywa. Dziś władze libańskie nie nadążają z podawaniem aktualnej liczby zabitych w wyniku izraelskiej interwencji. W czwartek przed weekendem premier Nadżib Mikati mówił o 4–5 tys. zabitych, z czego połowa w samym Bejrucie, oraz o ponad 1,3 mln uciekinierów z południa kraju, gdzie toczą się walki. Libański rząd wyznaczył dla nich setki budynków publicznych jako schronienia, ale nie zapewnił materacy, pościeli, żywności ani innych zapasów. Informacje o schroniskach rozprzestrzeniały się chaotycznie pocztą pantoflową i na WhatsAppie, w zasadzie bez udziału oficjalnych kanałów informacyjnych. Ludzie zaczęli się wdzierać do licznych w biznesowym centrum Bejrutu pustostanów – najczęściej mieszkań kupowanych jako lokata kapitału.

W rolę nieobecnego państwa libańskiego znów weszli prywatni sponsorzy, wolontariusze, obywatelskie organizacje pomocowe (również te związane z grupami wyznaniowymi), przedsiębiorcy. W bogatszych częściach kraju przekształcają bary, kluby nocne i restauracje w noclegownie. Wszystko to jednak nie jest w stanie przykryć systemowego upadku państwa.

Polityka 43.2024 (3486) z dnia 15.10.2024; Świat; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Miejsce zwane Libanem"
Reklama