Tak tyka zegar stratega
Amerykański analityk wojskowy: Kto wygrywa tę wojnę? Nie można powiedzieć, że Rosja
PAWEŁ RESZKA: – Jeździ pan często na front. Kto wygrywa tę wojnę?
MICHAEL KOFMAN: – Z czysto wojskowego punktu widzenia w tym roku przewagę i inicjatywę strategiczną na froncie ma Rosja. Ale to nie jest odpowiedź na pytanie „Kto wygrywa tę wojnę?”.
Dlaczego nie można odpowiedzieć: „Wygrywa Rosja”?
Zadaniem strategii wojskowej jest powiązanie operacji militarnych z celami politycznymi. Nie jestem pewny, która ze stron konfliktu jest w stanie osiągnąć swoje cele polityczne, choćby minimalne.
Rosja zdobywa nowe terytoria, właśnie wzięła Wuhłedar.
Tak, w Donbasie wojska rosyjskie przesuwają się powoli, mają sukcesy. Ciągle jednak nie wiadomo, czy są w stanie zająć choćby cały obwód doniecki. To byłoby osiągnięcie takiego minimalnego celu politycznego.
A cel maksymalny?
Zniszczenie Ukrainy. Zmuszenie jej do podpisania porozumienia, które przypieczętuje pokój zwycięski dla Rosji.
A cel Ukrainy?
Zatrzymać wojnę przy możliwie najlepszych dla siebie warunkach. Żeby to osiągnąć, Ukraina musi zdobyć przewagę, zyskać możliwość jakiejś presji na Rosję. Częścią takiego planu była operacja w obwodzie kurskim.
Ukraina nagle zaatakowała Rosjan na ich terytorium.
I zademonstrowała, że jej armia ma ciągle zdolności ofensywne.
Operacja była sukcesem?
Taktycznym. Z punktu widzenia sytuacji operacyjnej nie przyniosła jednak oczekiwanych wyników.
Ukraińcy, jak sądzę, liczyli, że Rosja będzie musiała przerzucić pod Kursk część sił z najtrudniejszych odcinków frontu w Donbasie. To miało dać ukraińskiej armii trochę oddechu.
Tak, ale Rosjanie przerzucili wojska pod Kursk głównie spod Charkowa, a także spod Chersonia i Zaporoża.