Świat

Czy wojna na Bliskim Wschodzie osłabi szanse Kamali Harris? Moment jest fatalny, Trump zwietrzył krew

Kamala Harris w Michigan, 4 października 2024 r. Kamala Harris w Michigan, 4 października 2024 r. Elizabeth Frantz / Reuters / Forum
Wojna na Bliskim Wschodzie zmienia nieco arytmetykę wyborczą i wpływa na ogólny klimat – na niekorzyść Kamali Harris. Donald Trump swoim zwyczajem uprawia demagogię. I niestety nie ma znaczenia, że jego argumentacja jest co najmniej kontrowersyjna, jeśli nie po prostu śmieszna.

Wojna na Bliskim Wschodzie stwarza fatalną sytuację dla Kamali Harris i z kilku powodów może osłabić jej szanse w odbywających się za miesiąc wyborach prezydenckich. Szef izraelskiego rządu Beniamin Netanjahu prawdopodobnie celowo ją przedłuża, stawiając na wygraną Donalda Trumpa. Były prezydent bardziej niż administracja Joe Bidena skłonny jest poprzeć ryzykowne plany premiera, aby ostatecznie rozprawić się z wrogami Izraela w regionie.

Bezsilność Waszyngtonu

Od początku ofensywy IDF w Gazie, wywołanej wtargnięciem bojówek Hamasu do południowego Izraela 7 października 2023 r. i zamordowaniem tam ok. 1400 cywilów, ekipa Bidena liczyła na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu. Jej apele o zawieszenie broni nie zostały wysłuchane, próby rozmów między Hamasem a Jerozolimą nie przyniosły rezultatu, proponowane pokojowe porozumienie pozostało na papierze. USA wzywają do rozejmu, ale zgodnie z prowadzoną od dekad i zrozumiałą skądinąd polityką poparcia Izraela dostarczają mu broń i sprzęt.

Do przedłużenia wojny przyczyniło się zabicie politycznego lidera Hamasu Ismaila Hanijego w Teheranie, zastąpionego przez bardziej radykalnego organizatora masakry 7 października Jahiję Sinwara. Izrael nie przyznał się do tego zamachu, ale utrudnił on dyplomację i zaostrzył konflikt, wciągając do niego Iran.

Reklama