953. dzień wojny. Ani „odcięcie głowy”, ani blitzkrieg nie wypaliły. Ale Rosjanie łatwo nie rezygnują
Ukraińskie wojska zniszczyły kolejny duży radar 55Ż6M Niebo-M służący do wykrywania obiektów powietrznych na dużych wysokościach. Każde takie trafienie osłabia możliwości rosyjskiego systemu obrony powietrznej i ułatwia działania własnych dronów dalekiego zasięgu. Do zniszczenia użyto amerykańskiego pocisku balistycznego ATACMS.
Tymczasem ostatniej nocy Rosjanie ponownie przeprowadzili zmasowany atak na Ukrainę dronami Gerań 2 (Shahed 136): zestrzelono ich aż 78, ale ile dotarło do celów, na razie nie wiemy. Nie ma doniesień o ofiarach, wiadomo, że niektóre poraziły silosy zbożowe i bazy przeładunku żywności na eksport w obwodzie odeskim. Ukraińcy nie pozostali dłużni: Rosjanie chwalą się zestrzeleniem nad swoim terytorium 113 ukraińskich dronów, w tym aż 73 nad obwodem biełgorodzkim. Zapewne część z nich leciała dalej na północ i szkoda, że nie doleciała.
Z innej perspektywy: robi się coraz ciekawiej. Według niepotwierdzonych na razie doniesień izraelskie lotnictwo miało zaatakować bazę lotniczą Humajmim w północno-zachodniej Syrii, gdzie regularnie stacjonuje rosyjskie lotnictwo wojskowe wspierające wojska rządowe prezydenta Bashara al-Assada. Padł taki pomysł, by ogłosić, że bazę zbombardowali Ukraińcy startujący z amerykańskich lotniskowców. Wtedy Rosja miałaby z głowy dylemat, jak zareagować na izraelski atak na własne wojska. Wściekłość Syrii zostałaby skierowana na Amerykanów za rzekome użyczenie lotniskowców... Oczywiście to żart, bo nikt w takie wyjaśnienie nie uwierzy, ale rosyjska propaganda opowiada wiele podobnych dowcipów, zachowując poważną minę.
Czytaj też: