Europa w pułapce
Dlaczego to Niemcy są dziś największym problemem Europy? Politolog Hans Kundnani dla „Polityki”
ALEKSANDER KACZOROWSKI: – Rząd niemiecki wprowadził kontrole na wszystkich swoich granicach. Zaskoczyło to pana?
HANS KUNDNANI: – Nie, ponieważ to nie pierwszy raz w ciągu ostatniej dekady, kiedy Niemcy przywracają kontrole graniczne. Nie są też jedynym krajem, który to zrobił. O wiele bardziej niepokoi mnie to, co dzieje się na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej. Od 2014 r. 30 tys. osób zginęło, próbując przekroczyć Morze Śródziemne. To pięć razy więcej niż na południowej granicy Stanów Zjednoczonych. Granica UE to najbardziej śmiercionośna granica na świecie. Tymczasem wiele osób obchodzi tylko przywrócenie granic w samej Unii.
Ludzie boją się końca strefy Schengen.
Tak. I to mówi wiele o priorytetach zwolenników UE. Często wydaje się, że zależy im jedynie na tym, żeby Europejczycy działali wspólnie. Martwią się tylko brakiem jedności w UE. Dopóki Unia pozostaje zjednoczona, nie widzą nic kontrowersyjnego w jej działaniach.
To chyba świadczy o sile idei europejskiej? I o strachu przed nacjonalizmem?
Wielu zwolenników Europy chce myśleć o UE i idei Europy jako o przeciwieństwie nacjonalizmu. Moim zdaniem tak nie jest. W rzeczywistości idea europejska jest dość podobna do nacjonalizmu. Tylko na większą, kontynentalną skalę.
Mógłby pan to wyjaśnić?
W książce „Eurowhiteness” (Eurobiałość) rozróżniam nacjonalizm etniczno-kulturowy i nacjonalizm obywatelski. Niektórzy euroentuzjaści chcą wierzyć, że to etniczno-kulturowe pojmowanie europejskości skończyło się w 1945 r. I że mamy dziś do czynienia z zupełnie nową, czysto obywatelską ideą Europy. Ale to jest bardziej skomplikowane, bo etniczne i kulturowe idee przetrwały i mają wpływ na projekt europejski.