942. dzień wojny. Rosjanie zwiększają aktywność na Nowej Ziemi. Wznowią próby jądrowe?
21 września 2024 r. Rosjanie przeprowadzili test swojej cudownej broni – balistycznej rakiety strategicznej RS-28 Sarmat. To następczyni ciężkiej rakiety R-36M2 Wojewoda, która obecnie wchodzi w uzbrojenie 62. Użurskiej Dywizji Rakietowej im. 60-lecia ZSRR (27 pocisków) ze sztabem w Użur-4 (między Tomskiem a Krasnojarskiem). Właśnie ta dywizja podjęła próbną eksploatację rakiet Sarmat.
To był test operacyjny, czyli mający wykazać gotowość do operowania, ale zakończył się bardzo efektownie. Pocisk eksplodował wewnątrz silosu, zamiast z niego wystartować. Nie miał oczywiście założonej głowicy bojowej (jądrowej), tylko ćwiczebną do oznaczenia miejsca upadku. Wybuchło paliwo i z silosu nic nie zostało, rakieta nigdzie nie poleciała, zostawiła wielką dziurę w ziemi. A my się zastanawiamy, jeśli to się zdarza z najnowszymi rosyjskimi rakietami strategicznymi, to w jakim stanie są te starsze?
Czytaj także: Ukraińcy zaatakowali dronami pod Moskwą. W co celowali?
Rosjanie naciskają
Rosjanie mają obecnie w służbie 320 strategicznych pocisków rakietowych, w tym 46 naprawdę już zabytkowych R36M2 Wojewoda, 123 Topole i Topole M, w tym 63 na wyrzutniach mobilnych i 60 w silosach. Mają też 149 nowych RS-24 Jars, w tym 135 na wyrzutniach mobilnych i 14 w silosach (były jeszcze dwa silosy na te nowe RS-28 Sarmat, ale został jeden). Teoretycznie jest to jeden z najważniejszych elementów rosyjskiego arsenału, Strategiczne Wojska Rakietowe są uważane za elitarne, mają trzy armie, w których jest łącznie 12 dywizji. Znając jednak życie w Rosji, to całkiem prawdopodobne, że stan techniczny tych rakiet pozostawia wiele do życzenia i wszyscy się zastanawiają, ile z tych 320 rakiet faktycznie by gdzieś doleciało i jeszcze trafiło w cele.