Świat

Debata Harris–Trump. Demokratka zmusiła rywala do defensywy

Debata telewizyjna Kamali Harris i Donalda Trumpa Debata telewizyjna Kamali Harris i Donalda Trumpa Brian Snyder / Forum
O godz. 5 polskiego czasu zakończyła się pierwsza telewizyjna debata między kandydatami na prezydenta USA Kamalą Harris i Donaldem Trumpem. Zdaniem większości amerykańskich komentatorów to demokratka była w niej górą.

Debata rozpoczęła się od uścisku dłoni, ale szybko przeistoczyła się w zaciekły pojedynek między Kamalą Harris a Donaldem Trumpem. Rywale dyskutowali na temat m.in. amerykańskiej gospodarki, imigracji, aborcji i bezpieczeństwa narodowego.

Harris oskarżyła Trumpa o wykorzystywanie tematu rasy do dzielenia narodu amerykańskiego. Stanowczo broniła wsparcia Waszyngtonu dla Ukrainy, Trump zaś unikał jednoznacznego przyznania, że chce, by Ukraina wygrała wojnę z Rosją. Kandydatka Demokratów uchylała się natomiast przed odpowiedzią, jak rozwiązać impas w sprawie zawieszenia broni w Gazie. Były prezydent nie odpowiedział za to, czy zawetuje narodowy zakaz aborcji.

Harris zmusiła Trumpa do defensywy

„Słyszeliście dzisiaj o dwóch różnych wizjach kraju. Jedna mówiąca o przyszłości, a druga ciągnąca nas w przeszłość” – podsumowała Harris. „Ale nigdzie nie wracamy. Mamy plan, rozumiemy aspiracje, ambicje Amerykanów. Będziemy inwestować w małe i średnie przedsiębiorstwa. Wierzę w to, co możemy zrobić razem” – deklarowała.

Podkreśliła, że jako prokuratorka nigdy nie pytała, czy ktoś jest demokratą czy republikaninem. „Pytałam: jak ci mogę pomóc? Bo właśnie teraz takiego prezydenta potrzebujemy. Kogoś, kto interesuje się wami i nie stawia siebie na pierwszym miejscu. Chcę skupić się na tym, jak możemy wzmocnić nasz kraj, inwestując tu i teraz” – przekonywała.

„Ona zaczęła mówić, że zrobi to i tamto. Dlaczego więc tego nie zrobiła? Jest w administracji od trzech i pół roku. Mieli tyle czasu, żeby naprawić granicę, stworzyć miejsca pracy. Czemu tego nie zrobiliście?” – pytał Trump. I kontynuował: „Wrócicie do Białego Domu i dalej tego nie zrobicie. Bo wierzycie w rzeczy, w które nie wierzą Amerykanie. Wierzycie w rzeczy takie jak: nie będziemy szczelinować, nie będziemy używać paliw kopalnianych. To rzeczy, które sprawiłyby, że bylibyśmy silniejszym krajem. Niemcy próbowali tego i po roku wrócili do normalnych źródeł energii. Bo to była nietrafiona decyzja. Mam tylko jedno pytanie: dlaczego tego nie robiła? Jesteśmy narodem, który podupada”.

Zdaniem Trumpa dalsze rządy Demokratów „skończą się trzecią wojną światową” i „milionami nielegalnych migrantów w Ameryce”. „To najgorszy prezydent i najgorsza wiceprezydentka w historii naszego kraju” – podsumował Joe Bidena i Kamalę Harris.

Według komentatorów „New York Timesa” Harris zmusiła Trumpa do defensywy. Więcej czasu poświęciła na atakowanie polityki lub charakteru przeciwnika. Nierzadko skutecznie. Zaś jeden z komentatorów „Washington Post”, już bez ogródek, stwierdził, że Harris „wygrała debatę w wielkim stylu”.

Podobnego zdania są sami Amerykanie. Według sondażu CNN 63 proc. osób, które oglądały debatę, przyznało zwycięstwo Kamali Harris, 37 proc. – Donaldowi Trumpowi.

Do debaty odnieśli się też kandydaci na wiceprezydentów USA. Demokrata Tim Walz powiedział, że występ Trumpa przypomniał mu „starca wrzeszczącego na chmury”. A J.D. Vance – że Harris „powtarzała banały za banałami”.

Nie bez znaczenia było też oświadczenie najpopularniejszej dziś piosenkarki Taylor Swift, która po debacie orzekła, że będzie głosowała na Harris. Nazwała ją „silną i utalentowaną przywódczynią”.

Czytaj też: Karnawał Kamali

Trump bał się mikrofonów

Debata, zorganizowana przez ABC News, odbyła się w Filadelfii i trwała półtorej godziny. Kandydaci mieli dwie minuty na odpowiedzi, tyle samo czasu na replikę i minutę na jej skontrowanie. Nie mogli mieć przy sobie sporządzonych notatek ani innych „pomocy naukowych”, tylko kartkę i ołówek.

Możliwe, że było to jedyne takie starcie między Trumpem a Harris, mimo że przed wyborami odbywają się zwykle dwie debaty. 27 czerwca doszło do konfrontacji między Trumpem a Joe Bidenem, po której wycofał się on z walki o reelekcję i poparł Harris jako swoją sukcesorkę. 1 października odbędzie się jedyna debata między kandydatami na wiceprezydenta: demokratycznym gubernatorem Minnesoty Timem Walzem i republikańskim senatorem J.D. Vance’em.

W negocjacjach sztabów na temat warunków debaty problematyczne były dwie sprawy: obóz Harris domagał się pustej sali i cały czas włączonych mikrofonów (przewidując, że Trump może przerywać kandydatce albo ją zakrzykiwać, co zrobiłoby złe wrażenie na widzach). Ostatecznie uzgodniono, że debata odbędzie się bez widowni, a kiedy jeden z kandydatów będzie mówić, mikrofon drugiego zostanie wyłączony.

Przez ostatnie kilka dni Harris i Trump intensywnie przygotowywali się do konfrontacji. Na „próbach” do debaty jako oponent Harris występował były doradca Hillary Clinton Philippe Reines, który przed wyborami 2016 też wcielał się w Trumpa. Byłemu prezydentowi pomagali republikański kongresmen z Florydy Matt Gaetz i kongresmenka z Hawajów Tulsi Gabbard, która przeszła do obozu GOP.

„Towarzyszka” Harris

Uwaga obserwatorów była skierowana głównie na Harris – w sondażu, w którym zapytano o to, „o którym z dwojga kandydatów chciałbyś się więcej dowiedzieć”, tylko 9 proc. Amerykanów wskazało Trumpa i aż 28 proc. kandydatkę Demokratów. Wiceprezydentka, wcześniej senatorka z Kalifornii, w toku kariery zmieniała stanowisko w wielu sprawach, jako druga osoba w państwie pozostawała w cieniu Bidena i panuje opinia, że nie jest do końca jasne, jaką ma wizję Ameryki i świata.

Propaganda Republikanów stara się utrwalić wizerunek polityczki skrajnej demokratycznej lewicy. Trump nazywa ją „komunistką” i „towarzyszką”. To dlatego, że podczas kampanii o nominację przed wyborami 2020 Harris popierała takie inicjatywy jak dekryminalizacja nielegalnego przekraczania granicy, zagwarantowanie wszystkim państwowych ubezpieczeń zdrowotnych, które miałyby wyprzeć ubezpieczenia prywatne, oraz zakaz szczelinowania hydraulicznego (fracking), czyli technologii pozyskiwania gazu z łupków, w celu ochrony środowiska.

Po nominacji Harris zmieniła stanowisko we wszystkich tych kwestiach. W wywiadzie dla CNN powiedziała, że prawa przeciw nielegalnej imigracji muszą być egzekwowane, odwołała poparcie zakazu frackingu i powszechnych ubezpieczeń finansowanych z podatków. Trumpiści piętnują tę woltę jako dowód oportunizmu i braku przekonań, mimo że podobnie postępowali niemal wszyscy kandydaci na prezydenta, starając się zyskać poparcie umiarkowanych wyborców z politycznego centrum.

Kamala Harris: kandydatka zmiany

W ostatnich tygodniach Harris przedstawiła zarys polityki ekonomicznej. Zapowiedziała poparcie podwyżki podatków od korporacji i najzamożniejszych Amerykanów, bodźce podatkowe i dotacje dla drobnego biznesu i nowo zakładanych przedsiębiorstw, zwiększenie ulg podatkowych na dzieci, subwencje na zakup pierwszych domów i budowę tanich mieszkań, a także umorzenie długów na leczenie. Propozycje te – które musi zatwierdzić Kongres – również mają zjednać jej poparcie centrowych wyborców. Prawica krytykuje pomysły podwyżek podatków, argumentując, że zahamują wzrost gospodarki i zmniejszą jej konkurencyjność.

Harris reklamuje swój program jako „New Way Forward”, „Nowa droga naprzód”, co ma podkreślać, że jest kandydatką „zmiany”. Republikanie przypominają jednak, że jako wiceprezydentka była kluczową postacią w ekipie Bidena, współtworzącą jego politykę. Tymczasem większość społeczeństwa uważa, że kraj podąża „w złym kierunku”. Badania wskazują, że Amerykanie bardziej ufają Trumpowi niż Harris, jeśli chodzi o politykę gospodarczą i imigracyjną. Stąd w dotychczasowej kampanii główne argumenty Kamali to obrona praw reprodukcyjnych kobiet oraz przypominanie, że Trump stanowi zagrożenie dla demokracji.

Harris stała więc przed trudnym zadaniem – musiała wytłumaczyć, dlaczego zmieniła przekonania i przedstawić swoje plany. Trump ma znacznie większe doświadczenie – dwa razy ścierał się w tym formacie w 2016 r. z Hillary Clinton, dwa razy z Bidenem w 2020 i raz w czerwcu. Harris debatowała tylko raz – w 2020 r., jako kandydatka na wiceprezydentkę, z Mikiem Pence’em.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama