Świat

926. dzień wojny. Trolle rozpuszczają bajeczkę, wielu się nabiera. A może czas stworzyć wojska dronowe?

Ukraińscy operatorzy dronów w pobliżu granicy z Rosją Ukraińscy operatorzy dronów w pobliżu granicy z Rosją Gian Marco Benedetto / Anadolu/ABACAPRESS.COM / East News
Okazuje się, że wojska NATO nie mają żadnego doświadczenia w masowym użyciu małych taktycznych, półkomercyjnych i komercyjnych bezpilotowych aparatów latających, które kompletnie zmieniły oblicze wojny w Ukrainie.

Wygląda na to, że w ataku rakietowym 29 sierpnia w rejonie Odessy Rosjanie zniszczyli mały okręt U540 „Czigirin”. To jeden z trzech szkolnych kutrów o wyporności 340 m ton, służących do ćwiczenia marynarzy, bez stałego uzbrojenia. Strata niewielka, ale warta odnotowania.

Maleją tymczasem rosyjskie ilości ciężkiego sprzętu. Według ostatnich szacunków na froncie walczy już tylko ok. 1250 czołgów, a było ponad 2 tys. Przemysł w czerwcu dostarczył 15 nowych Tu-90M, a podobno to był dobry miesiąc! W tym tempie wychodzi 180 czołgów rocznie, tyle co Rosja na froncie traci w dwa, trzy miesiące.

Agresorzy użyli bomb kierowanych o masie 3000 kg przeciw budynkom w obwodzie kurskim, bo podobno były tam wojska ukraińskie. Jeśli będą bombardować własne terytorium trzytonówkami, nie będzie już motywacji, by odzyskać te tereny. Nic nie zostanie.

Gen. Syrski oświadczył, że Ukraińcy zatrzymali Rosjan pod Pokrowskiem, więc przez ostatnie dwa dni nie zdobyli tutaj ani metra. Niewykluczone, że ma rację, a postępy, o których donosiliśmy, zrobili wcześniej. Możliwe też, że rejonu na południowy wschód stąd gen. Syrski nie zaliczył do „kierunku na Pokrowsk”. Fakt, bezpośrednio w stronę miasta Rosjanie się nie posunęli.

Trolle z Rosji rozpuszczają bajeczkę, na którą łapie się mnóstwo ludzi. Otóż pociski Iskander M w Połtawie trafiły rzekomo w sztab NATO, miało zginąć 700 zachodnich oficerów i żołnierzy, w tym amerykański gen.

Reklama