Świat

Tajemnicza dymisja ministra Kułeby. Wrze na szczytach władz Ukrainy. Wojna zużywa ludzi szybciej

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba Alina Smutko / Reuters / Forum
Dmytro Kułeba nie jest jedynym ministrem, który właśnie złożył dymisję. Ale rząd to w znacznej mierze tylko atrapa, bo nie jest tajemnicą, że zasadnicze decyzje podejmuje prezydent Zełenski oraz szef jego gabinetu.

Dymisja ministra spraw zagranicznych Ukrainy wywołała poruszenie, choć można było jej oczekiwać. Dobrze poinformowany (jak zawsze) portal Ukraińska Prawda już dwa dni temu rozważał taką ewentualność. I miał słuszność.

Odejścia Kułeby nie należy zapewne łączyć z jego wystąpieniem na Campus Polska Przyszłości w Olsztynie, gdzie porównał ludobójstwo na Wołyniu z akcją „Wisła” (stwierdził też, że objęła ziemie ukraińskie). To kolejna niezręczność, która przytrafiła się dyplomacie zbierającemu dotychczas same pochwały i ocenianemu jako wybitny fachowiec. Nie można mu odmówić zasług w niezwykle trudnym dla Ukrainy okresie po rosyjskiej napaści. Funkcję ministra spraw zagranicznych pełnił od 2020 r. Miał dobre relacje w Brukseli i Waszyngtonie, był obok prezydenta Zełenskiego drugą dobrze znaną i rozpoznawalną twarzą swojego kraju.

Tajemnicza dymisja Kułeby

Nie należy łączyć dymisji Kułeby z dyskusją i krytyką, którą wywołał w Polsce, bo dla większości Ukraińców sprawa rzezi wołyńskiej jest odległa i wciąż mało znana. Zwłaszcza na wschodzie i w centrum kraju, gdzie bardziej przemawiają do wyobraźni ofiary Głodomoru – było ich kilka milionów. Może do Kułeby również? Może – licząc się już ze swoją dymisją – dał temu wyraz? Popełnił niestosowność, jakiej dyplomata nie ma prawa popełnić.

Ale czy na miarę dymisji? Może rolę odegrały też zdecydowane wypowiedzi na temat przyjęcia Ukrainy do NATO. Minister mówił, że wystosowanie zaproszenia dla Kijowa jest możliwe nawet dziś, a z pewnością jeszcze przed szczytem Sojuszu w Holandii w 2025 r. Dodał, że Ukraina zasługuje na to właśnie teraz. I ujawnił, że tę kwestię porusza w negocjacjach z partnerami, także ze Stanami Zjednoczonymi.

Zdecydowanie wypowiadał się też na temat pomocy Ukrainie, możliwości przechwytywania i zestrzeliwania z terytorium sąsiednich państw, także Polski, rosyjskich dronów i rakiet uderzających w zachodnią część kraju lub zmierzających w naszym kierunku. A argument, że uczyni to z Polski (lub jej sąsiadów) uczestnika wojny, jest bezpodstawny. To podniosłoby wsparcie dla Ukrainy na nowy, wyższy poziom. Ta wypowiedź wywołała sporo kontrowersji nie tylko w Warszawie, a przede wszystkim w siedzibie NATO.

Czytaj też: Wołodymyr i jego drużyna. Jak chłopak z Krzywego Rogu został przywódcą na czas wojny

Decyzje podejmuje Zełenski

Nie wiadomo jeszcze, czy do dymisji ostatecznie dojdzie, bo choć list Kułeby dotarł do szefa Rady Najwyższej Rusłana Stefanczuka i to on podał tę informację do publicznej wiadomości, wciąż nie zajął w tej sprawie stanowiska Zełenski. Nie ma też zgody Rady Najwyższej. Głosowanie przewidziano na jutro.

Mówi się, a raczej spekuluje, że Kułebę w fotelu ministra zastąpi dotychczasowy wiceszef resortu Andrij Sibida. To dyplomata znający Polskę i rozumiejący nasze realia, mówiący po polsku. Może to sprawi, że nie powtórzy potknięcia Kułeby.

Nie byłaby to jedyna zmiana w ukraińskim rządzie. Przebudowę gabinetu zapowiedział zresztą Zełenski, który mówił niedawno, że „zmiany w rządzie są odpowiedzią na potrzebę wzmocnienia niektórych obszarów administracji państwowej”, bo Ukraina musi myśleć o osiągnięciu kluczowych dla niej celów.

Rezygnacje ze stanowisk złożyli minister przemysłu strategicznego Ołeksandr Kamyszyn, minister sprawiedliwości Denys Maliuska, minister środowiska Rusłan Strilets, a także wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Olha Stefaniszyna. Oraz wicepremier, minister ds. spraw reintegracji terenów czasowo okupowanych Iryna Wereszczuk. Jednak tego odwołania Rada Najwyższa nie przegłosowała.

Czytaj też: Oligarchowie mieszają w rządzie Ukrainy

Czy minister obrony się wybroni?

Ministrowie nie mieli łatwo, wojna zużywa ludzi szybciej. W dodatku rządowi nie udało się rozwiązać wielu problemów, jak choćby walka z korupcją. W sumie to już jest, lub raczej będzie, solidna zmiana. Choć ukraiński rząd to w znacznej mierze jedynie atrapa, bo nie jest tajemnicą, że zasadnicze decyzje podejmuje prezydent Zełenski oraz szef jego gabinetu, uchodzący za wszechwładnego Andrij Jermak. Premier Denys Szmyhal nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Autorytarna władza prezydenta jest zauważalna nawet bez szkła powiększającego, a system polityczny jedynie temu sprzyja.

Dla Ukrainy istotne będzie, czy na stanowisku pozostanie minister obrony. Ta dymisja także nie jest wykluczona, w tle jest utrata F-16 i śmierć wybitnego pilota, ale też środowy tragiczny w skutkach atak Rosjan na szkołę wojskową łączności w Połtawie. Natychmiast pojawiły się pytania, dlaczego nie przewidziano takiej ewentualności i nie przeniesiono placówki w inne miejsce. Można było przypuszczać, że Rosjanie zaatakują, bo ich wściekłość narasta z każdym dniem. Chcą rewanżu za niepowodzenia pod Kurskiem, za wszelką cenę próbują się odegrać. Zełenski zapowiedział śledztwo w sprawie ataku na Połtawę. Czy minister obrony przedstawi coś na swoją obronę?

Dziś i jutro ukraiński parlament będzie podejmował ważkie decyzje dla kraju. O tym, kto zastąpi zdymisjonowanych ministrów, zdecyduje proprezydencka frakcja Sługa Narodu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną