Świat

Modi pierwszy raz odwiedził Kijów, niedawno ściskał się z Putinem. Indie dołączają do wyścigu

Narendra Modi i Wołodymyr Zełenski, Kijów, 23 sierpnia 2024 r. Narendra Modi i Wołodymyr Zełenski, Kijów, 23 sierpnia 2024 r. Gleb Garanich / Reuters / Forum
Celem wyjazdu do Kijowa było przekonanie Zełenskiego, a tym samym Zachodu, że Modi nie jest żadnym stronnikiem Kremla. Uprawia tradycyjną indyjską politykę neutralności. A że ściskał się z Putinem? No cóż.

Narendra Modi odwiedził Kijów. Wymuszona wojną logistyka wymagała, by 73-letni premier Indii zahaczył także o Polskę i wiele godzin spędził w pociągu. Skoro poświęcił tyle czasu na wyczerpującą podróż, to miał pewnie niezły powód. Widocznie indyjskie władze uznały, że jest sposobność, by zdobyć punkty międzynarodowego uznania i przy okazji wzmocnić swoją pozycję.

Indie włączają się w wyścig

Spekulacje co do przyczyn wzmożenia obejmują m.in. domysł, że Modi chciałby zostać mediatorem w konflikcie. Jeśli to prawda, to dołączył do wyścigu. Indie ścigają się w nim przede wszystkim z Chińczykami. I – utrzymując sportową poetykę – mają obecnie nad nimi pewną przewagę. Głównie dlatego, że przywódca ChRL Xi Jinping nie ruszył się osobiście do Kijowa, wysyła tam jedynie swoich przedstawicieli. Prezydent USA Joe Biden w Kijowie był, ale nie rozmawia bezpośrednio z Putinem. Podobnie na Kreml nie wybierają się politycy z Unii Europejskiej. Z wyjątkiem Viktora Orbána, który też próbował pośrednictwa, ale jego pozycja w UE jest wybitnie wątła, jego kraj mały, więc podobnie jest z kalibrem misji Orbána i szansami na jej powodzenie.

Natomiast spośród przywódców pierwszoligowych mocarstw to Modi jest jedynym, który pojechał i do Moskwy, i do Kijowa, może więc próbować wywierania osobistego wpływu na obie walczące strony. Dodatkową porcją satysfakcji z tej nieco symbolicznej przewagi jest to, że wojna bardzo zbliżyła Rosję do Chin, z którymi Indie ostro rywalizują.

Modi pierwszy raz w Kijowie

Narendra Modi jest pierwszym indyjskim premierem składającym wizytę w Ukrainie. W Polsce wywiązała się internetowa dyskusja o tym, czy dobrze się stało, że na warszawskim lotnisku witał go wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski. Krytycy rządu uznali, że to szarża za niska i wstyd dla Rzeczypospolitej mimo zgody z protokołem i tego, że oficjalne powitanie zorganizowano w Al. Ujazdowskich.

Na dworcu w Kijowie Modiego też witał wiceminister, w ukraińskim przypadku był to Andrij Sybiha. Modi obejrzał – i zostawił na miejscu symboliczną zabawkę – prezentację o dziecięcych ofiarach rosyjskiego najazdu. Co pewnie było nawiązaniem do zdarzeń z lipca, gdy bawił w Rosji i przytulał się do Władimira Putina, którego określał mianem „drogiego przyjaciela”. Tego dnia rosyjska armia w ataku rakietowym zniszczyła szpital dziecięcy w Kijowie, zginęli pacjenci i członkowie personelu medycznego.

Czytaj też: Indie i Chiny odjeżdżają Rosji. Skąd ta nagła wolta cichych sojuszników Putina?

Indie Rosji nie winią, nie potępiają

Modi z Wołodymyrem Zełenskim spotkali się czwarty raz, wcześniej widzieli się na szczytach wielostronnych – klimatycznym w Glasgow oraz G7 w Hiroszimie i we włoskiej Apulii. Siedem razy rozmawiali zdalnie. Kijowskie rozmowy miały być poświęcone – to sprawozdanie Subrahmanyama Jaishankara, szefa indyjskiego MSZ – stosunkom dwustronnym. W tym kwestiom związanym – zachowajmy kolejność wymienianą przez Jaishankara – z handlem, gospodarką, obroną, przemysłem farmaceutycznym, rolnictwem, edukacją, wymianą kulturalną itd. Chodzi w zasadzie o odbudowę tych stosunków, bo w ostatnim czasie znacznie osłabły. Jaishankar nie dodał jednak, że stało się to w konsekwencji indyjskiego wsparcia okazywanego Rosji.

Oczywiście mówiono także o wojnie. Tak oficjalnie strona indyjska rosyjską inwazję traktuje, i dobrze, że nie ucieka się do eufemizmów. Przy czym Jaishankar poczuł się w obowiązku dodać kilka przypisów, sprowadzających się do usprawiedliwienia indyjskiego kunktatorstwa. Przedstawił Modiego jako zwolennika pokoju i prowadzących do niego rozmów. Na wiarygodność Nowego Delhi wskazuje choćby pomoc humanitarna, popieranie w 2022 r. wysiłków na rzecz otwarcia korytarza eksportu zboża na Morzu Czarnym oraz pośredniczenie w kontaktach Ukrainy i Rosji po zajęciu elektrowni atomowej w Zaporożu.

Ale ani szef dyplomacji Indii, ani ich premier nie mówi, że to Rosja najechała Ukrainę. Nie przypisują jej winy, nie potępiają, nie rozliczają zbrodni. Z tej perspektywy pokój jest naturalnie odpowiedzialnością obu stron, także ukraińskiej.

Czytaj też: Modi i jego nowy wyznaniowy model państwa

Ściskał Putina, objął Zełenskiego

Modi przedstawiał się także jako rzecznik interesów Globalnego Południa, które importuje zboże z Ukrainy i cierpi, gdy transporty utykają. Opowiedział Zełenskiemu o swoich rozmowach z Putinem sprzed kilku tygodni. Mówiono też o możliwych scenariuszach wypadków w Ukrainie, w tym spodziewanych atakach na infrastrukturę energetyczną i sposobach na pokojowe rozwiązanie sytuacji.

Zełenski miał namawiać Indie do dalszego zaangażowania, w tym udziału w przyszłym szczycie pokojowym. Pytał Modiego o import ropy z Rosji (Indie jako czołowy importer wyprzedziły Chiny). Jak usłyszał w odpowiedzi, okoliczności rynkowe są takie, że wielu jej producentów objętych jest sankcjami, a ponadto w interesie całej globalnej gospodarki leży, by ceny ropy pozostawały na możliwie niskich poziomach. To zapewnia odbiór surowca z Rosji. Zresztą Indie kupują dużo ropy, bo nie mają własnych złóż. Są zdane na warunki rynkowe, a tak się składa, że dawni dostawcy – Iran i Wenezuela – nie mogą prowadzić nieskrępowanej działalności.

Celem wyjazdu do Kijowa było przekonanie Zełenskiego, a tym samym Zachodu, że Modi nie jest żadnym stronnikiem Putina. Uprawia tradycyjną indyjską politykę nieangażowania się po żadnej ze stron wielkich sporów geopolitycznych. Tradycją jest także, że Nowe Delhi nie szafuje sankcjami, szanuje jedynie te z katalogu Organizacji Narodów Zjednoczonych.

A że Modi ściskał się w Moskwie z Putinem? No cóż, odpowiada Jaishankar, w części świata, w której leżą Indie, jak się ludzie spotykają, to się obejmują. Modi objął też Zełenskiego i obejmował przed nim wielu innych światowych przywódców, takie zachowanie to nic nadzwyczajnego. Inna historia, że taki gest nie jest elementem zachodniego skryptu postępowania, dlatego Zachód może jego istoty nie rozumieć.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną