Świat

911. dzień wojny. Rosjanie wywalają rakiety byle jak. Tak się nie robi. Na froncie liczą się botelneki

Nadal płonie skład paliw w rosyjskim Proletarsku. Nadal płonie skład paliw w rosyjskim Proletarsku. Planet Labs PBC / Associated Press / East News
Na ujawnionej nieopatrznie prezentacji gen. Ołeksandra Syrskiego widać, jak wiele środków napadu powietrznego Rosja zużyła, ale poza energetyką efektów jakoś nie widać. Dlaczego tak jest?

Ukraińskie środki napadu powietrznego, nieco prymitywne, ale dzięki temu tanie i produkowane w dużej ilości, odnoszą kolejne sukcesy. O godz. 3:15 drony trafiły w skład uzbrojenia bazy lotniczej Marinowka koło Wołgogradu, wywołując efektowny pokaz fajerwerków. Ciekawostka: baza jest oddalona od Ukrainy, a stacjonuje tu 11. Pułk Lotnictwa Mieszanego sformowany w 2015 r. W rosyjskiej terminologii „mieszany” oznacza złożony z różnych rodzajów lotnictwa, w tym wypadku to eskadra bombowa na Su-24M i rozpoznawcza na Su-24MR. Teraz pułk jest wstrząśnięty, nie mieszany...

Konsekwentne niszczenie składów amunicji na lotniskach jest jakąś metodą. Wiadomo, że amunicji kierowanej Rosjanie za dużo nie mają, choć produkcja niestety rośnie. W naszym lotnictwie są bomboskłady: ukryte kilka kilometrów od lotniska (amunicję da się przewieźć w pół godziny, równie długo trwa tankowanie), zamaskowane, z betonowo-ziemnymi bunkrami. Dzięki odpowiedniej temperaturze i niskiej wilgotności wszystko jest statycznie odgromione, żeby nigdzie nie gromadziły się ładunki elektrostatyczne. Znając życie, Rosjanie, jeśli będzie trzeba, zwalą bomby i rakiety byle gdzie, postawią żołnierzy do pilnowania i już. A może będą je trzymać w wagonach na stacji, tuż obok zatłoczonych peronów.

Mamy wrażenie, że składy paliw na lotniskach są jednak wrażliwsze. Samoloty bojowe zużywają olbrzymie ilości. Klucz czterech Su-34 na jeden wylot bojowy wypali całą zawartość cysterny kolejowej.

Reklama