907. dzień wojny. Ukraina właśnie kupiła nam czas, Rosja nieprędko podniesie się z kolan. Ile lat zostało?
Rano zaczęły się ciężkie walki pod Torećkiem i wygląda to na atak zakrojony na większą skalę niż dotąd. Podobno osiem pierwszych wozów bojowych wtargnęło do miasteczka, gdzie Rosjanie chcą zdobyć przyczółek. Przed wojną mieszkało tu 31,5 tys. ludzi (tyle co np. w warmińskiej Iławie), dziś to kolejne umierające miejsce. Swego czasu działało tu sześć kopalń i szkoła górnicza, ale zaczęły podupadać w związku z malejącym zbytem i zakusami oligarchów.
Torećk nie jest ważnym węzłem komunikacyjnym, ale stanowi poważną przeszkodę na drodze do Konstantynówki. Gdyby Rosjanie ją zajęli, wyszliby na tyły ważnej pozycji obronnej pod Czasiw Jarem. Przełamanie obu otworzyłoby drogę na Kramatorsk i Słowiańsk, które Rosjanie mieli pod kontrolą w 2014 r. Ciężkie walki trwają też obok, w Niu-Jorku.
Drony niszczą rosyjskie zapasy paliwa
Najtrudniej jest pod Pokrowskiem. Od czasu zajęcia Awdijiwki 17 lutego Rosjanie zdobyli ok. 490 km kw. terenu na zachód stąd, więc ustawili wojska w połowie drogi do Pokrowska, kiedyś ważnego węzła logistycznego. Dziś stracił na znaczeniu, bo jest w zasięgu artylerii. Rosjanie systematycznie tu pełzną, toczą wojnę na wyniszczenie. Podobnie jest nieco dalej, na zachód od Doniecka, gdzie ostatniej doby odrobine się posunęli.
Dziś nad ranem ukraińskie drony trafiły w skład paliw w miejscowości Proletarsk ok. 170 km na wschód od Rostowa nad Donem. Wywołały oczywiście spory pożar, znów zmniejszając zapasy paliwa dla wojsk walczących w rejonie Doniecka.
Rosjanie z kolei tradycyjnie atakowali wszelkimi środkami. Dwie północnokoreańskie rakiety balistyczne KN-23 wystrzelili w stronę Kijowa – obie zestrzelono.