Świat

Sensacyjny zwrot w sprawie śmierci Matthew Perry’ego. Asystent i lekarze usłyszeli zarzuty

Fani pożegnali Matthew Perry’ego w Nowym Jorku, październik 2023 r. Fani pożegnali Matthew Perry’ego w Nowym Jorku, październik 2023 r. Mike Segar / Reuters / Forum
Aktor znany głównie z roli Chandlera Binga w serialu „Przyjaciele” został znaleziony martwy w swoim domu w Los Angeles. Zażywał ketaminę, którą dostarczali mu współpracownicy.

54-letni aktor wielokrotnie opowiadał publicznie o swoim uzależnieniu od narkotyków, leków i alkoholu. Kilka miesięcy przed śmiercią, w głośnym wywiadzie udzielonym Diane Sawyer z ABC News, przyznał, że teoretycznie powinien już nie żyć. Tych samych słów użył na początku swojej autobiografii, „Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz”. Bardzo szczegółowo opisuje w niej walkę z nałogami. 30 lat terapii, 15 turnusów odwykowych, 6 tys. spotkań w gronie Anonimowych Alkoholików. Połowa życia spędzona na leczeniu „tej strasznej choroby”, jak ją nazywał.

Matthew Perry zmarł przez ketaminę

Podkreślał wielokrotnie, że nałóg jest zbyt potężny, by ktokolwiek był w stanie zwalczyć go w pojedynkę, bez wsparcia. „Choroba dopada cię, gdy jesteś sam” – mówił w ABC News. Dlatego tak ważne było opowiadanie o tym dramacie. Perry wykorzystywał sławę i rozpoznawalność również po to, by wesprzeć innych uzależnionych. Angażował się w projekty charytatywne, popularyzował wiedzę na temat uzależnień, chciał zdjąć z tego zjawiska piętno społeczne. Niewiele jednak zdążył zrobić. W październiku 2023 r. znaleziono go martwego w jego willi w Los Angeles. Dryfował, już nieżyjący, głową w dół w ogrodowej wannie z hydromasażem. Początkowo nie było wiadomo, czy utonął; koroner określił przyczynę śmierci jako „ostre konsekwencje wynikające z zażycia ketaminy”.

To jedna z najczęściej sprzedawanych w USA substancji odurzających. Od ponad 50 lat jest środkiem dość powszechnie wykorzystywanym w anestezjologii. Stosuje się ją przy krótkich, relatywnie nieinwazyjnych interwencjach chirurgicznych, niewymagających dużego znieczulenia chociażby mięśni szkieletowych. Silnie przy tym uzależnia. Jako narkotyk prowadzi m.in. do utraty pamięci, rozkojarzenia, dysocjacji – osoby, które są pod jej wpływem, często mają wrażenie, że „opuściły” swój organizm, są w innym stanie świadomości. Ketamina może też powodować halucynacje (nierzadki motyw kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi, bóstwami, istotami pozaziemskimi). Jedna porcja substancji zażywanej w celach narkotycznych, czyli ok. 100 mg, kosztuje w USA ok. 100 dol.

Czytaj też: Skąd ten fenomen „Przyjaciół”

Butelki, puszki, fiolki

Według najnowszych ustaleń śledczych Perry miał do dyspozycji zapas ketaminy wart kilkanaście tysięcy dolarów. Tyle mieli wydać jego osobisty asystent, dwójka lekarzy i jeszcze dwie inne osoby. Cała piątka jest wymieniona z imienia i nazwiska w dokumentach złożonych przed sądem federalnym w Kalifornii. Niektórzy już przyznali się do winy. Jak informuje „New York Times”, asystent Perry’ego Kenneth Iwamasa potwierdził, że regularnie kupował ketaminę dla szefa. W ciągu pięciu dni przed zgonem podał mu tę substancję 27 razy – co najmniej trzy razy w dniu śmierci. 59-latkowi grozi aż do 15 lat więzienia.

Do winy przyznał się również lekarz Mark Chavez. Według informacji „Timesa” zdobywał ketaminę, wystawiając fałszywe recepty, także na nazwiska byłych pacjentów. Dystrybutor substancji nigdy tego nie weryfikował. Chavezowi grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

Z dokumentów upublicznionych przez kalifornijskich śledczych wyłania się bardzo złożony mechanizm pozyskiwania narkotyków dla gwiazdora. Perry zażywał ketaminę regularnie, zamówienia szyfrował. Narkotyk określał w wiadomościach jako „Dr Pepper”, posługując się nazwą popularnego napoju gazowanego. Ilość substancji, którą zamawiał, przeliczał na „butelki” i „puszki”.

Wydaje się, że od nałogu nigdy się nie uwolnił. Wiadomo też, że Chavez, Iwamasa i pozostali oskarżeni wykorzystywali chorobę Perry’ego, sprzedając mu ketaminę z wielokrotnym przebiciem. Chavez miał zdobywać jedną fiolkę za mniej więcej 12 dol., gwieździe wystawiał rachunek na 2 tys. Dlatego prokurator upiera się, by zarzuty dotyczyły udziału w zorganizowanej grupie przestępczej handlującej nielegalnymi substancjami.

Czytaj też: Pierwszy zabójca Ameryki. Dawka śmiertelna waży tyle, ile kilkanaście ziarenek soli

Nie tylko Matthew Perry

To tylko jedna z wielu tragicznych historii osób, które padły ofiarą własnej słabości, nałogu, ale też powszechnej dostępności substancji narkotycznych na amerykańskim rynku – zwłaszcza legalnym. To wielki problem trawiący tamtejsze społeczeństwo. Co roku opioidy i narkotyki syntetyczne powodują blisko 100 tys. zgonów z przedawkowania. Prawie zawsze są to substancje, które w umiarkowanych dawkach da się pozyskać legalnie, na receptę. Ponieważ jednak, tak jak ketamina, to środki silnie uzależniające, pacjenci nie są w stanie ich odstawić bez właściwego wsparcia. Poszukują leków u dilerów, którzy rozcieńczają substancje i mieszają je z innymi środkami, tworząc zabójcze mieszanki. Na końcu łańcucha są zwykli ludzie, często schorowani, trapieni przewlekłym bólem. W USA nie istnieje system, który mógłby się tym zająć – prywatyzacja opieki zdrowotnej posunęła się do patologicznego wręcz poziomu.

Bez weryfikacji recept, kontroli uprawnień osób wykonujących zawody medyczne i przede wszystkim lepszego nadzoru nad obrotem substancjami będącymi jednocześnie lekami i trucizną (w zależności od dawki) historii takich jak ta z udziałem Matthew Perry’ego nie uda się uniknąć.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną